Hiannick Kamba skazany za upozorowanie własnej śmierci w celu wyłudzenia pieniędzy z ubezpieczenia

2021-11-17 22:18:04; Aktualizacja: 3 lata temu
Hiannick Kamba skazany za upozorowanie własnej śmierci w celu wyłudzenia pieniędzy z ubezpieczenia Fot. Bild
Karol Brandt
Karol Brandt Źródło: Sueddeutsche Zeitung

W 2016 roku było głośno o śmierci Hiannicka Kamby, który miał zginąć w wypadku samochodowym w ojczyźnie. Dwa lata później były zawodnik potwierdził, że żyje, a po następnych dwóch latach wrócił do Niemiec. Teraz skazano go za upozorowanie własnej śmierci - informuje „Sueddeutsche Zeitung”.

Kongijczyk przeprowadził się do Niemiec i rozpoczął zawodową karierę w TGD Essen-West 1910, skąd szybko trafił do akademii młodzieżowej FC Schalke 04. W 2005 roku występował już w drużynie rezerw klubu z Gelsenkirchen.

Do tego czasu miał on styczność z Manuelem Neuerem, bramkarzem Bayernu Monachium i i kapitanem reprezentacji Niemiec.

24 miesiące później prawy obrońca opuścił „Czeladników” i właściwie w tym momencie jego zawodowa kariera dobiegła końca. Później grał już amatorsko, łącząc to z pracą w firmie chemicznej Evonik.

W 2015 roku Hannick Kamba wraz ze starszą o kilka lat żoną próbowali wykupić polisę na życie o wartości ponad czterech milionów euro. Ostatecznie stanęło na 600 tysiącach euro, które podwajają się, gdy dojdzie do wypadku losowego.

Dziwnym trafem kilka miesięcy później do Niemiec dotarła wiadomość o śmierci byłego gracza. Miał on umrzeć w wypadku samochodowym w Demokratycznej Republice Konga. Koledzy z pracy zbierali pieniądze dla wdowy.

Tymczasem kobieta złożyła wszelkie niezbędne dokumenty, jak akt zgonu czy szkic sytuacyjny kolizji i pod koniec 2016 roku otrzymała wspomnianą sumę, powiększoną o dodatkowe 100 tysięcy od pracodawcy z ubezpieczenia wypadkowego. Uprzednio ubezpieczyciel wysłał do afrykańskiego państwa detektywa i potwierdził autentyczność dokumentów.

W tej historii nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w 2018 roku wspomniany Kamba zgłosił się do ambasady niemieckiej w Kinszasie, twierdząc, że jego matka oraz żona zostawiły go samego w dżungli, odbierając mu wcześniej dokumenty tożsamości, telefon oraz pieniądze. Przez dwa lata miał on przedzierać się przez dżunglę, aż dotarł do stolicy Demokratycznej Republiki Konga.

Dzięki swojemu pracodawcy oraz ambasadzie niemieckiej na Wielkanoc w 2020 roku był on już z powrotem w Niemczech. W tym samym czasie zaczął pracować, a sprawą zajął się wymiar sprawiedliwości.

Prokuratura postawiła zarzuty żonie Kongijczyka, ale następnie proces został rozszerzony. Włączono bowiem do niego samego mężczyznę.

Teraz Christina von G. oraz Kamba zostali skazani przez Sąd Okręgowy w Essen na trzy lata i dziesięć miesięcy więzienia za oszustwo.

35-latek do czasu rozpoczęcia odbywania kary musi oddać paszport oraz zgłaszać się regularnie na policję.