Prezes klubu z I ligi zarzucił trenerowi szantaż. „Coś się w nas przelało”

2025-05-09 13:01:39; Aktualizacja: 14 godzin temu
Prezes klubu z I ligi zarzucił trenerowi szantaż. „Coś się w nas przelało” Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: TVP Sport

Pomimo zadowalających wyników trener Grzegorz Szoka jeszcze przed zakończeniem sezonu stracił pracę w Zniczu Pruszków. Cała sprawa jest absurdalna, a w rozmowie z TVP Sport skomentował ją prezes klubu Tomasz Matuszewski.

Znicz Pruszków pod wodzą trenera Grzegorza Szoki pozytywnie zaskoczył w trwającym sezonie I ligi, czego potwierdzeniem jest obecna dziesiąta lokata.

W czwartek jednak w mediach pojawiły się szokujące informacje, które podał Tomasz Włodarczyk z Meczyki.pl. Dowiedzieliśmy się, że klub postanowił przedwcześnie zakończyć współpracę z Szoką, ponieważ ten nie wystawił składu, który pozwoliłby Zniczowi wspiąć się wyżej w tabeli Pro Junior System.

Ponadto zareagować mieli również sami piłkarze, którzy udali się do zarządu, by wpłynąć na decyzję trenera i otrzymać premię za kwotę z PJS. Szkoleniowiec w pewnym momencie zmienił swoje zdanie i zgodził się na taki układ, ale chciał, by premia trafiła tylko do niego oraz sztabu, co poskutkowało zwolnieniem.

Wersje obu stron, delikatnie mówiąc, rozjeżdżają się. Sprawę w rozmowie z TVP Sport skomentował Tomasz Matuszewski, a więc prezes pierwszoligowego klubu.

Jego zdaniem trener Szoka wręcz szantażował klubowych włodarzy, stawiając coraz większe żądania finansowe, a doniesienia o sugerowaniu mu wyjściowego składu przez klub są nieprawdziwe.

- Zespół pojechał do Stalowej Woli bez trenera Szoki. Medialne doniesienia były różne, padały już osądy i wyroki. Klub to kilkudziesięciu trenerów i kilkuset zawodników, a nie tylko jeden trener Szoka. On nie chciał się z nami związać na dłużej, ma do tego prawo, bo chce mieć lepiej. Żądania finansowe trenera niedotyczące zapisów w kontrakcie z każdą godziną stawały się coraz większe. Nie chcemy, aby ktokolwiek szantażował nas w ten sposób. Media pisały, że trener nie chciał wystawić podanego składu. Dzisiaj w Stalowej Woli mecz rozpocznie skład, który przygotowywał się do gry w tygodniu - przyznał.

- My chcemy popatrzeć na to, jak będziemy wyglądać w przyszłym sezonie i też o tym myślimy. Coś się w nas przelało, bo nie może być tak, że trener przychodzi i co chwilę stawia nas pod ścianą, jeżeli chodzi o rozliczenia finansowe z nim. Zachowuje się nielojalnie wobec klubu. Nasze osiągnięcia punktowe są lepsze niż za trenera Misiury, który był wychwalany pod niebiosa przez wszystkich. My już myślimy o przyszłym sezonie, trener Szoka nie i to też miało wpływ na naszą decyzję. Jestem zadowolony z tego, co zrobił były już trener Znicza, ale końcowe dni pokazały, że nasze drogi kompletnie się rozeszły - dodał.

Znicz już w piątek o godzinie 18:00 zmierzy się na wyjeździe ze Stalą Stalowa Wola, a zamieszanie z trenerem z pewnością nie pomaga całemu zespołowi.