Puchar Narodów Afryki: Komory z historycznym zwycięstwem. Wyspiarze wyeliminowali jednego z faworytów!
2022-01-18 22:19:50; Aktualizacja: 2 lata temuReprezentacja Komorów pokonała po trzymającym w napięciu spotkaniu Ghanę (3:2) i w swoim debiutanckim turnieju zachowała szansę na pozostanie w Pucharze Narodów Afryki kosztem „Czarnych Gwiazd”.
Państwo leżące w archipelagu na Oceanie Indyjskim weszło do rodziny FIFA w 2005 roku i od tego momentu sukcesywnie rozwija się pod względem piłkarskim przy olbrzymim wsparciu ze strony światowej centralni, która każdego roku przeznacza na ten cel 1,1 miliona euro.
Inwestowane środki przez oficjeli globalnego futbolu zdają się być pożytkowane w należyty sposób przez przedstawicieli tamtejszego związku, ponieważ Komory czynią bardzo szybkie postępy i pomimo braku zaplecza wywalczyły swój pierwszy w historii awans na trwający Puchar Narodów Afryki.
„Celakanty” trafiły do grupy C z Marokiem, Ghaną i Gabonem, czyli na zdecydowanie bardziej doświadczonych rywali, którzy w teorii nie powinni mieć problemów z debiutantem.Popularne
Tymczasem drużyna dowodzona przez Amira Abdou, który skompletował zespół w oparciu o graczy rywalizujących w niższych klasach rozgrywkowych we Francji, zaprezentowała się z bardzo dobrej strony na tle „Czarnych Panter” (0:1) w pierwszym meczu. Co prawda zakończył się on ich porażką, ale wypada zaznaczyć, że 132. zespół w rankingu FIFA prowadził długimi fragmentami grę, na którą patrzyło się całkiem przyjemnie.
W drugim pojedynku Komory nie miały już tak wiele do powiedzenia na tle „Lwów Atlasu”, ale mimo to przegrały tylko 0:2, przede wszystkim dzięki znakomitej postawie Salima Bena Boiny z... piątoligowego francuskiego US M. Endoume.
W ostatnim spotkaniu grupowym sytuacja miała wyglądać podobnie, ponieważ naprzeciw „Celekantów” stanęły „Czarne Gwiazdy” znajdujące się pod ścianą po porażce z Marokiem (0:1) i remisie z Gabonem (1:1).
André Ayew i spółka zaprezentowali się jednak w tych starciach bardzo przeciętnie, co w oczach osób śledzących Puchar Narodów Afryki czy nawet wcześniejsze mecze z udziałem Ghany nie pozwalało na definitywne skreślenie Komorów.
A te udowodniły to już w czwartej minucie pojedynku, kiedy kontrę zakończył El Fardou Ben z Crveny zvezdy i dzięki temu został strzelcem pierwszego gola strzelonego przez „Celekanty” w historii mistrzostw „Czarnego Lądu”.
„Czarne Gwiazdy” były niepocieszone takim początkiem rywalizacji, ale miały jeszcze sporo czasu na odwrócenie losów spotkania. Same narobiły sobie jednak jeszcze większych problemów w 25. minucie, kiedy czerwoną kartkę po ostrym wejściu w bramkarza rywali zobaczył André Ayew.
Kapitan Ghany starał jako pierwszy dopaść do piłki odbitej przez Salima Bena Boinę, ale zrobił to tak nierozważnie, że wyprostowaną nogą wjechał w ramię golkipera. Ten musiał po tym zajściu opuścić plac gry na noszach, a arbiter po obejrzeniu zdarzenia na VAR-ze wykluczył doświadczonego piłkarza z dalszej części meczu.
Faworyzowana drużyna przejęła, pomimo swoich problemów, inicjatywę nad wydarzeniami boiskowymi, ale nie potrafiła znaleźć skutecznego sposobu na dobrze broniącą się ekipę Komorów, która na dodatek w drugiej połowie podwyższyła swoje prowadzenie po trafieniu Ahmeda Mogniego z trzecioligowego francuskiego Annecy FC.
Ten gol wprowadził zdaje się zbyt duże rozluźnienie w szeregach ekipy Amira Abdou, bo ta po dwóch stałych fragmentach gry straciła stosunkowo szybko dwie bramki, a zdobyli je były piłkarz Górnika Zabrze - Richmond Boakye oraz Alexander Djiku.
W takiej sytuacji zachodziła obawa, że „Czarne Gwiazdy” podbudowane wyrównaniem osiągną swój cel i wygrają mecz oraz zapewnią sobie awans do fazy pucharowej Pucharu Narodów Afryki.
Tak się jednak nie stało, bo ambitnie walczące Komory ponownie objęły prowadzenie w 85. minucie meczu po trafieniu Mogniego i tym razem go już nie oddały.
Dzięki temu Komory w swoim debiutanckim występie na mistrzostwach „Czarnego Lądu” mogą pochwalić się zdobyciem pierwszej bramki, pierwszego kompletu punktów i... być może pierwszego awansu do fazy pucharowej. Obecnie zajmują one trzecie miejsce na liście najlepszych drużyn z trzecich miejsc i potrzebują korzystnych dla siebie rezultatów w pozostałych grupach, aby nie wypaść poza premiowaną czwórkę.
Z kolei Ghana zapisała czarną kartę w historii swoich występów w Pucharze Narodów Afryki, ponieważ pierwszy raz żegna się z turniejem, na którym wystąpiła łącznie 22 razy, bez wygrania choćby jednego meczu.
Tym samym powrót Milovana Rajevaca na ławkę trenerską „Czarnych Gwiazd” okazał się bardzo pechowy, bo w żadnym stopniu nie nawiązał on do wyniku z 2010 roku, kiedy prowadzony przez niego zespół uznał dopiero w finale wyższość Egiptu (0:1).