Raphinha rewelacją eliminacji mundialu

2021-10-15 15:32:19; Aktualizacja: 3 lata temu
Raphinha rewelacją eliminacji mundialu Fot. MB Media/PressFocus
Kamil Freliga
Kamil Freliga Źródło: Transfery.info

Po trzech rozegranych na początku października kolejkach południowoamerykańskich eliminacji do przyszłorocznych Mistrzostw Świata, swoje szanse na awans znacząco poprawiły Boliwia i Chile.

Do końca walki o bilety do Kataru pozostało jeszcze sześć serii gier, niektóre drużyny mają też mecze zaległe. Do zdobycia jest więc tak dużo punktów, że matematyczne szanse na pojechanie ma mundial zachowuje nawet ostatnia Wenezuela. Tabeli przewodzi natomiast Brazylia, która ma sześć punktów przewagi nad Argentyną i aż 14 nad trzecim Ekwadorem, choć ten zagrał jedno spotkanie więcej.

Brazylijczycy 8 października udali się właśnie do czerwonej latarni całych eliminacji i od 11. minuty przegrywali z Wenezuelą 1:0. W Caracas długo zapowiadało się na niespodziankę, ale między 71. a 95. minutą sprawy w swoje ręce wzięli Marquinhos, Gabriel Barbosa i Antony i ostatecznie skończyło się na strachu. Pod nieobecność Neymara różnicę zrobił wprowadzony z ławki rezerwowych Raphinha. Łączony z przenosinami do Liverpoolu zawodnik asystował przy wyrównującym golu kapitana Paris Saint-Germain. Po tygodniu „Canarinhos” czekał w teorii cięższy test i mecz z Urugwajem. Podopieczni Óscara Tabáreza są jednak w bardzo słabej formie i potwierdzili to w noc z czwartku na piątek. Prawdziwy popis dał Neymar, który otworzył wynik spotkania, by dołożyć potem dwie asysty. Dwukrotnie do bramki trafił też notujący świetne wejście do drużyny narodowej Raphinha. W międzyczasie podopieczni Tite bezbramkowo zremisowali jeszcze z Kolumbią, ale i tak imponują formą i na pewno będą jednym z faworytów Mistrzostw Świata, na których tak bardzo zależy jej największemu gwiazdorowi.

Dołek, w który wpadli Urusi, wykorzystała też Argentyna. Po golach Lionela Messiego, Lautaro Martíneza i Rodrigo De Paula „Albicelestes” wysoko pokonali „Charrúas” i nie stracili dystansu do największego rywala, z którym najprawdopodobniej zagrają przecież jeszcze spotkanie zaległe. Podobnie jak Brazylia, drużyna Lionela Scaloniego również zanotowała remis 0:0 (z Paragwajem). Skromne zwycięstwo nad Peru zapewnił jej natomiast coraz bardziej niezawodny w kadrze Lautaro Martínez. Jej siłą mogą być w przyszłości automatyzmy wyniesione z treningów w Paryżu. W podstawowym składzie Argentyny wyszło trzech piłkarzy tego klubu, a jego były pomocnik Giovanni Lo Celso też miał okazję grać z Ángelem Di Maríą i Leandro Paredesem.

O awans dwóch największych południowoamerykańskich drużyn nie ma się więc co martwić, ale postawa także bardzo utytułowanego Urugwaju nie może budzić optymizmu. W trzech październikowych meczach Luisowi Suárezowi i spółce udało się zdobyć tylko jeden punkt, a piąte na tę chwilę miejsce w tabeli oznacza konieczność gry w interkontynentalnym barażu. Tak trudnych rywali, jak w ostatnim tygodniu, już jednak Urusi mieć nie będą, więc bezpośredniego awansu na mundial oczywiście w ich przypadku wykluczyć nie można. Chociaż o tej piątek lokacie marzą za to na pewno Chilijczycy, których zabrakło w Rosji w 2018 roku i są pewnie świadomi końca pewnej ery w reprezentacji, w której nadal występują pamiętający najlepsze czasy, a nieodgrywający już w światowej piłce tak dużych ról Mauricio Isla czy Gary Medel. Po bardzo słabym wrześniu (jeden punkt na dziewięć możliwych), tym razem udało się podopiecznym Martina Lasarte wygrać mecze z Paragwajem i Wenezuelę i poprawić sytuację w tabeli. Za silne okazało się dopiero przedostatnie w stawce Peru. 

Największym pozytywnym zaskoczeniem październikowej odsłony eliminacji była na pewno postawa Boliwii, tradycyjnie skazywanej na zajęcia jednego z dwóch ostatnich miejsc. Rzeczywiście, po dziewięciu seriach gier tam trzeba było szukać „Zielonych”,  ale teraz udało im się odnieść dwa przekonujące zwycięstwa i tym samym potroić ich dorobek. Szczególną uwagę należy zwrócić na pokonanie aż 4:0 Paragwaju, co spowodowało natychmiastowe zwolnienie selekcjonera tej reprezentacji Eduardo Berizzo. Skromnie, bo tylko 1:0, zakończył się mecz z Peru, a zdecydowanie za mocny okazał się pewnie idący po udział w kolejnym mundialu Ekwador ze skutecznym Ennerem Valencią na szpicy. Boliwię ze swoim pogromcą łączą ekstremalne wysokości, na których rozgrywane są mecze obu tych drużyn. Właśnie u siebie piłkarze Césara Faríasa odnieśli wspomniane dwa kolejne zwycięstwa. Ostatni raz taka seria przydarzyła się Boliwijczykom 24 lata temu.

Reprezentant tego kraju, 34-letni Marcelo Moreno Martins, pozostał liderem klasyfikacji strzelców eliminacji, ale tym razem, mimo tak dobrych wyników swojej drużyny, nie strzelił żadnego gola. Kapitan „Zielonych” swoją formą w kwalifikacjach do mundialu nawiązuje do dawnych lat i swoich największych indywidualnych i klubowych sukcesów. W 2008 roku napastnik potrafił być królem strzelców Copa Libertadores, wygrać Puchar UEFA ze Szachtarem i zapracować sobie tym samym na transfer do Werderu Brema.

Południowoamerykańskie drużynie nie będą już się w tych eliminacjach musiały zmagać z trzymeczowymi maratonami, chyba że dojdzie do odrabiania zaległości. W listopadzie, styczniu i marcu planowo zostaną rozegrane po dwie kolejki.