Mimo zaledwie 17 lat, Camavinga robi furorę na boiskach Ligue 1. W barwach Rennes zadebiutował w poprzednim sezonie, mając dopiero co ukończone 16 lat, dzięki czemu stał się najmłodszym debiutantem w historii klubu. Pomocnik pokazuje jednak, że ani myśli zasłynąć jedynie z tego tytułu i z meczu na mecz notuje progres, który wzbudza zainteresowanie większych ekip.
Posiadanie młodego Francuza w składzie stało się konkretnym celem dla kilku ekip, w tym Realu Madryt czy też Barcelony. Już teraz jednak wiadomo, że pozyskanie gracza wcale nie będzie takie łatwe. Władze „Le Rouge et Noir” doskonale zdają sobie sprawę z potencjału gracza urodzonego w Angoli i nie zamierzają sprzedawać go po okazyjnej cenie.
„L'Equipe” informuje, że działacze planowali ostatnio swoje działania w najbliższych oknach transferowych i podczas burzy mózgów poruszono właśnie temat Camavingi. Dyrektorzy ustalili, że jeśli którykolwiek z klubów zdecyduje się poważniej powalczyć o transfer młodzieńca, będzie musiał wyłożyć co najmniej 50 milionów euro.
Tę sumę i tak można uznać za swego rodzaju promocję, ponieważ wcześniej spekulowano nawet o 70 milionach. Rennes uznało jednak, że dużo będzie zależało od sytuacji na rynku. Na ten moment klub nie czuje potrzeby, by jak najszybciej dokonać sprzedaży, dlatego chce wynegocjować najlepsze możliwe warunki.
W obecnej kampanii Camavinga wystąpił już w 16 meczach. Zaliczył w nim jedną asystę, ale warto podkreślić, iż zazwyczaj gra na pozycji defensywnego pomocnika.