Doświadczony bramkarz trafił do Londynu prosto z amatorskiego klubu z niższych lig włoskich, a tak naprawdę od momentu odejścia z Milanu nie miał do czynienia z poważniejszym futbolem. Choć w swoim piłkarskim "CV" może poszczycić się tytułem mistrza świata z 2006 roku, zatrudnienie go przez "The Blues" uznano za dużą niespodziankę, nawet jeśli wiele okoliczności okazało się sprzyjających. 33-latek w rozmowie opublikowanej na oficjalnej stronie internetowej angielskiego klubu zdradził, jak doszło do jego przeprowadzki.
- Jestem szczęściarzem, bo po kontuzji Thiabaut Courtois wysłałem wiadomość do Jose Mourinho, aby zapytać, czy nie potrzebuje nowego bramkarza. Zadzwonił do mnie i kazał przyjechać. Powiedział wprost: potrenujesz z nami, zobaczymy co z tego będzie. Najwidoczniej wypadłem pozytywnie, skoro otrzymałem propozycję kontraktu i jestem w tym miejscu - rozpoczął Amelia.
- Moja historia jest niezwykła. Rok temu zrezygnowałem z poważnej kariery, bo zaangażowałem się w projekt w moim małym miasteczku. Pojawiały się propozycję z Włoch, ale ja odmawiałem, chciałem kontynuować to, co rozpocząłem. Gdy jednak trafia się taka szansa, jak dołączenie do Chelsea, nie można jej zmarnować - dodał.
- Jeśli trener powie mi, że muszę zagrać i na mnie liczy, powiem mu, że jestem gotowy. Nie ma problemu - zakończył.