Tottenham najpierw odpadł z Ligi Mistrzów, ale mogło wydawać się, że zespół pozytywnie zareagował na tę wpadkę, bo podopieczni Antonio Conte trzy dni później uporali się z Nottingham Forest (3-1).
W miniony weekend nadeszło jednak starcie ligowe, w którym „Koguty” mierzyły się na wyjeździe z Southampton.
Zespoły podzieliły się punktami, a ostateczny rezultat to 3-3.
Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zaraz po zakończeniu rywalizacji włoski menedżer Tottenhamu bardzo mocno zrugał swoich podopiecznych, ale i działaczy.
- Ostatnie wydarzenia to efekt tego, do czego się tu przyzwyczaili. Nie grają o nic istotnego. Nie chcą grać pod presją, ze stresem. Tak jest łatwiej. Taka jest historia Tottenhamu. 20 lat rządów właściciela i nigdy nic nie wygrali. Dlaczego? Wina jest po stronie klubu albo każdego menedżera, który tu pracował. Do tej pory ukrywałem tę sytuację, ale już nie mogę. Nie chcę oglądać więcej tego, co widziałem dzisiaj, bo to było nie do zaakceptowania. Dla fanów również. Kibicują nam, płacą za bilety i dlatego nie możemy więcej zaprezentować się w taki sposób. Musimy to przemyśleć - powiedział.
To ewidentnie nie przypadło do gustu najważniejszym osobom w klubie.
Do akcji wkroczył zatem prezes Daniel Levy, który spotkał się z najważniejszymi osobami w Tottenhamie.
Z rozmów płynie przekaz, że czas Antonio Conte właśnie mija i jeszcze w tym tygodniu można spodziewać się zwolnienia - informuje Matt Law na łamach „The Telegraph”.
Na razie nie wiadomo, kto zastąpi go na stałe, ale przesądzone wydaje się, że tymczasowo schedę po nim przejmie Ryan Mason.
„Koguty” to obecnie czwarta siła Premier League.