Austriak do pewnego momentu chciał zostać w Bayernie Monachium. Liczył jednak, że po 11,5 roku spędzonych w klubie jego wkład w sukcesy drużyny zostanie odpowiednio doceniony pod względem finansowym. 28-latek chciał płacy na poziomie największych gwiazd, jak Robert Lewandowski czy Manuel Neuer. Tego, zważywszy na aktualną sytuację w świecie futbolu, zaproponować nie mogli mu włodarze bawarskiego klubu.
To przesądziło o odejściu Davida Alaby, które de facto będzie miało miejsce wraz z końcem trwającego sezonu. Wtedy bowiem wygasa jego umowa z „Gwiazdą Południa”. Fakt ten został szybko odnotowany przez Paris Saint-Germain, Chelsea Juventus, Manchester City czy Liverpool. W tej grze był jeszcze jeden gigant europejskiej piłki - Real Madryt.
Zważywszy na wielką konkurencję, „Królewscy” musieli się pośpieszyć. Niemal natychmiast przeszli oni do działania, uzgadniając warunki współpracy z Pinim Zahavim, agentem piłkarza.
Dziś według „Marki” można śmiało powiedzieć, że wszystkie szczegóły zostały już ustalone. 76-krotny reprezentant Austrii podpisał wstępny kontrakt, który zagwarantuje mu około 11 milionów euro rocznie. Będzie on obowiązywać do 30 czerwca 2025 roku i wejdzie w życie już 1 lipca, niedługo po 29. urodzinach zawodnika.
Jak podkreśla wspomniane źródło, mistrz Hiszpanii zadbał o to, by Alaba przeszedł obligatoryjne testy medyczne, a teraz czeka już tylko na finisz kampanii, aby móc ogłosić swoje pierwsze wzmocnienie na sezon 2021/2022.
Doświadczony gracz gwarantuje wysoki poziom aż na dwóch pozycjach - stopera oraz lewego obrońcy. To sprawia, że Real Madryt nie musi się martwić o brak klasowego defensora na wypadek odejścia Sergio Ramosa, Raphaëla Varane’a, Nacho Fernándeza, Édera Militão czy Marcelo. Przybycie Austriaka daje również władzom madryckiej ekipy lepszą pozycję w negocjacjach ze wspomnianymi piłkarzami.
Alaba na swoim koncie ma dwa puchary Ligi Mistrzów czy dziewięć tytułów mistrza Niemiec, a w samej Bundeslidze uzbierał on 281 występów.