Okres ścisłych obostrzeń wywierał bardzo negatywny wpływ na codzienne funkcjonowanie.
Obracając się w świecie rozgrywek piłkarskich, Bundesliga jako pierwsza z czołowych lig została zawieszona z powodu gwałtownie narastającej liczby osób zakażonych koronawirusem. Taką decyzję podjęto w lutym 2020 roku.
Sezon trzeba było jednak dokończyć, dlatego też trzy miesiące później niemieckie władze postanowiły dać zielone światło na kontynuowanie zmagań. Mecze musiały odbyć się bez udziału kibiców.
Reprezentant Francji jako jeden z nielicznych zdradził, że izolacja pozostawiła bardzo duży ślad na jego samopoczuciu.
– Wszelkie sprawy nie układały się dobrze w mojej głowie. Na początku zazwyczaj się mówi, że to nic takiego, że to minie. Kiedy jednak ten stan wciąż się utrzymuje, a podczas treningów było nie widać uśmiechu na twarzy, trzeba było zareagować – powiedział Pavard w rozmowie dla „Le Parisien”.
– Jestem takim samym człowiekiem, jak każdy inny. Nawet żyjąc na co dzień w pięknym domu z siłownią potrzebowałem kontaktu z człowiekiem. Budziłem się rankiem i w ogóle nie miałem apetytu.
– Starałem się bardziej zatroszczyć o siebie. Gotowałem, oglądałem telewizję. Nie lubię słowa „depresja”, ale właśnie tak się czułem. Ukrywałem ją przed wszystkimi, ale teraz czuję się znacznie lepiej. Wyszedłem z tego stanu jako lepszy człowiek. Ten okres mnie odmienił – dodał.
Trudności 26-latkowi przytrafiły się podczas jego debiutanckiej kampanii na Allianz Arena. Latem 2019 roku wyprowadził się on z VfB Stuttgart.
W barwach „Bawarczyków” Pavard zgromadził łącznie siedem goli i 11 asyst w 127 występach.