53-latek rozstał się w bardzo burzliwych okolicznościach z CFR Cluj tuż przed końcem listopada ubiegłego roku po szeregu nieporozumień z przedstawicielami klubu oraz głębokim rozczarowaniu poziomem pracy sędziów w rumuńskich rozgrywkach, mimo że prowadzony przez niego zespół zmierzał we właściwym kierunku po wywalczenie czwartego mistrzostwa z rzędu.
W zaistniałej sytuacji bardzo dobry fachowiec znalazł się na rynku praktycznie gotowy od zaraz do podjęcia nowego wyzwanie. Z tego faktu spróbowała skorzystać całkiem pokaźna liczba drużyn, z których najbardziej konkretny okazał się Kayserispor.
Dan Petrescu otrzymał ze strony tureckiego klubu bardzo atrakcyjne warunki i za nadrzędne zadanie postawiono przed nim utrzymanie „Anatolijskiej Gwiazdy” w krajowej elicie.
Rumun realizował to zadanie, ale niestety jego zespół nie prezentował na boisku na tyle atrakcyjnego futbolu, aby przypadł on do gustu właścicielom ekipy z Kadir Has Stadium, co w konsekwencji doprowadziło do rozstania z 53-latkiem po zaledwie 44 dniach.
W oficjalnym komunikacie możemy przeczytać, że rozwiązanie umowy pomiędzy Petrescu a Kayserisporem nastąpiło za obopólną zgodą ze względu na problemy rodzinne byłego trenera między innymi Wisły Kraków, Kubani Krasnodar czy Dynama Moskwa.
Doświadczony szkoleniowiec zdążył poprowadzić „Anatolijskiej Gwiazdy” w ośmiu ligowych pojedynkach - zanotował dwa zwycięstwa, trzy remisy i trzy porażki, co pozwoliło drużynie awansować na bezpieczną szesnastą lokatę.
Tymczasowym następcą Rumuna na ławce trenerskiej tureckiego klubu został jego asystent - Uğur Kulaksız, który odpowiadał u niego za przygotowanie fizyczne zespołu, a przedtem prowadził młodzieżową drużynę Kayserisporu.