Brazylijski
zawodnik przeniósł się z Barcelony do Juventusu latem zeszłego
roku. Od tamtej pory rozegrał w koszulce „Starej Damy” w sumie
24 spotkania, w których strzelił trzy gole i zanotował pięć
asyst.
- Włochy? Jest inaczej, ale to dla mnie kolejne
wyzwanie. Na początku to wydawało się dziwnie, ale ja nigdy się
ich nie bałem i dlatego zdecydowałem się na ten krok. W pewnym
momencie nie czułem się w Barcelonie tak komfortowo jak wcześniej.
Byłem pierwszy na linii ognia, ponieważ powtarzano, że „Dani
jest tym, który musi odejść”. To było męczące, więc podjąłem
decyzję o zmianie otoczenia.
- Czy czułem się dziwnie,
biegając po murawie w biało-czarnym stroju? Tak! W końcu przez
wiele lat grałem w zupełnie innych barwach, z tymi samymi kolegami.
Taki jest jednak futbol. Sam jestem niespokojnym człowiekiem i nowe
doświadczenia pobudzają mnie bardziej niż cokolwiek innego.
Właśnie to przeżywam teraz w Turynie.
-
Buffon, Bonucci i Chiellini to legendy futbolu. Oni wszyscy doskonale
bronią. Cała liga włoska jest zresztą pod tym względem niezwykle
wymagająca. Nawet, gdy jesteś ustawiony nieco wyżej, musisz bardzo
ciężko pracować.
- Jak postrzegam w tym momencie
Barcelonę? Jestem pewny, że wszyscy za mną tęsknią! (śmiech).
Myślę, że doceniali mnie jako profesjonalistę i kogoś, kto
przyczynia się do dobrej atmosfery w drużynie. Wprowadzałem radość
do szatni. Rozmawiałem z zawodnikami i przyznali, że właśnie tego
brakuje im najbardziej. Mówią, że jestem wyjątkowy.
-
Włoska szatnia jest nieco inna. Jestem człowiekiem, który uwielbia
odczuwać radość, a tutaj piłkarze są nieco bardziej poważni i
mniej emocjonalni. Tak jak powiedziałem, jest to dla mnie jednak
wyzwanie. Mam nadzieję, że mogę zaoferować „Juve” naprawdę
wiele dobrego - powiedział Alves.