60-latek trafił do kliniki Ipensa zaledwie trzy dni po świętowaniu swoich urodzin. Ta informacja wywołała olbrzymie poruszenie w nie tylko w rodzimym kraju Diego Maradony, ale i na całym świecie.
Prywatny lekarz emerytowanego piłkarza i obecnego szkoleniowiec Club de Gimnasia y Esgrima La Plata starał się uspokoić zaistniałą sytuację, dlatego na łamach mediów przyznał, że Argentyńczyk nie trafił do placówki medycznej ze względu na poważne problemy zdrowotne lub zakażenie koronawirusem, ale po to, aby przez kilka dni znaleźć się pod obserwacją po tym, jak narzekał w minionych dniach na złe samopoczucie.
Przy okazji 60-latek został poddany szeregowi badań i niestety jedno z nich wykazało, że Maradona ma krwiaka podtwardówkowego, który bez wątpienia wpłynął na jego obecny stan. Z tego też powodu medycy zdecydowali się na przeprowadzenie natychmiastowej operacji.
Ta została już wykonana i zakończyła się pełnym sukcesem, o czym za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowały córki legendarnego zawodnika - Dalma i Jana.
„Właśnie wyszłam z kliniki i chcę tylko podziękować wszystkim za nieustanne okazywanie miłości tacie, mojej siostrze i mnie. Dziękuję wszystkim, którzy się za niego modlili!” - napisała pierwsza z nich.
„Teraz życie wydaje się trochę lżejsze” - dodała druga.
Głos po przeprowadzonym zabiegu zabrał także prywatny lekarz Argentyńczyka.
- Operacja została przeprowadzona przez wybrany zespół i kilku uznanych neurochirurgów. Trwała około godziny i 20 minut. Diego bardzo dobrze ją zniósł, nie śpi i ma się bardzo dobrze - powiedział doktor Leopoldo Luque.