Zmiany na ławce trenerskiej w Manchesterze United mają wygranych i przegranych. W pierwszej z tych grup znajduje się na pewno Diogo Dalot, który po przybyciu na Old Trafford Erika ten Haga definitywnie wygryzł ze składu Aarona Wana-Bissakę.
Portugalczyk jest w tym momencie dla Holendra numerem jeden, jeśli chodzi o wybór podstawowego prawego obrońcy. Problem polega jednak na tym, że jego kontrakt z obecnym zespołem wygasa 30 czerwca 2023 roku.
Do tej pory nie został on przedłużony i w tym momencie ciężko przypuszczać, czy strony ostatecznie znajdą konsensus w kwestii kontynuowania współpracy. Na niekorzyść Anglików działa fakt, że Portugalczyk wzbudza naprawdę spore poruszenie na rynku transferowym, ale jednocześnie mają oni opcję przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy.
Przy okazji wrześniowych meczów w ramach Ligi Narodów 23-latek był obserwowany przez najmocniejsze zespoły na Starym Kontynencie. Już wcześniej chęć pozyskania Dalota deklarowały AC Milan, Juventus, Atlético Madryt oraz AS Roma, a teraz dołącza do nich także FC Barcelona, o czym informuje na łamach „Mundo Deportivo” Gabriel Sans.
Nie jest tajemnicą, że wicemistrzowie Hiszpanii mają kłopot z obsadzeniem prawej flanki bloku defensywnego. W związku z tym zainteresowanie Portugalczykiem nie powinno nikogo dziwić. Tym bardziej że to okazja, bo za kilka miesięcy będzie do wzięcia za stosunkowo niewielkie pieniądze, o ile ostatecznie nie dogada się z „Czerwonymi Diabłami”.
Sam zawodnik koncentruje się na razie na grze dla Manchesteru United. W tym sezonie rozegrał już osiem meczów, notując dwie asysty.