Lewy defensor do pierwszego zespołu Realu Madryt awansował przed rozpoczęciem sezonu 2018/2019. Wówczas na ławce trenerskiej zasiadał Julen Lopetegui, który przez kilka miesięcy pracy skorzystał z niego tylko raz, wystawiając do gry przeciwko CSKA Moskwa.
Piłka nożna pisze jednak naprawdę zaskakujące scenariusze, bowiem ledwie pół roku później ten sam zawodnik stał się jednym z najjaśniejszych punktów Sevilli dowodzonej przez blisko 54-letniego szkoleniowca.
Sergio Reguilón w zakończonych nie tak dawno rozgrywkach zgromadził 38 występów okraszonych trzema trafieniami i pięcioma kluczowymi podaniami. Nic więc dziwnego, że Andaluzyjczycy chcieliby ponownie nawiązać współpracę ze stojącym przed szansą debiutu w seniorskiej kadrze narodowej 23-latkiem.
To jednak nie jest takie łatwe, bo choć Chelsea odpadła już z wyścigu o podpis utalentowanego gracza, wśród zainteresowanych ekip znajdują się chociażby Inter Mediolan, Tottenham Hotspur, Juventus czy Manchester United.
Hiszpan wrócił już do stolicy Hiszpanii, ale wiele wskazuje, że zrobił to tylko po to, aby usłyszeć, ile jest wart. Według „Marki” madrytczycy właśnie wycenili bowiem lewego obrońcy i mają żądać za niego równo 20 milionów euro. To jasny sygnał, że Zinédine Zidane dokonał już oceny jego przydatności, a teraz pokazano mu drzwi, odbierając przy okazji do nich klucze.
Celem Realu Madryt jest jak najszybsza sprzedaż Reguilóna, a Sevilla z pewnością nie powiedziała jeszcze w tej sprawie ostatniego słowa. Tym bardziej że nie tak dawno sięgnęła po Ligę Europy, więc na finanse nie powinna zbytnio narzekać.