Emre Mor w przeszłości uchodził za jeden z największych talentów w Europie. W 2016 roku jego zakup za blisko 10 milionów euro potwierdziła Borussia Dortmund. W Niemczech jednak nigdy nie udało mu się wywalczyć miejsca w podstawowym składzie. Zazwyczaj grał w zespołach młodzieżowych, rezerwach lub w spotkaniach pucharowych. Z tego powodu zapragnął zmienić otoczenie.
Po roku postanowił kontynuować swoją karierę w Hiszpanii, a konkretnie w Celcie Vigo. Liczył na to, że w nowym klubie dostanie większą liczbę minut. Ostatecznie mimo nawet obiecującego początku nic takiego się nie wydarzyło. To z kolei poskutkowało dwoma wypożyczeniami w sezonie 2019/2020.
Najpierw do Galatasaray. W Turcji jednak ponownie nie przekonał do siebie ani trenera, ani kibiców, przez co klub zakończył przedwcześnie wypożyczenie. Od razu jednak jeszcze w styczniu na pół roku ściągnął go do siebie Olympiakos Pireus, ale i ten ruch okazał się niewypałem.
Cały poprzedni sezon 24-letni Turek spędził natomiast w Celcie Vigo. Po dwóch nieudanych przygodach chciał ponownie powalczyć o miejsce w składzie. To jednak mu się nie udało. Łącznie rozegrał zaledwie 11 spotkań w La Liga, w których nie strzelił żadnej bramki i nie zanotował asysty.
Mor latem postanowił odejść z Hiszpanii. Aby tego dokonać, zatrudnił nawet nowego agenta. Został nim dobrze znany Mino Raiola, z którym współpracują chociażby takie postaci jak Zlatan Ibrahimovic i Paul Pogba.
- Zatrudniłem go, aby zacząć wszystko od nowa w innym klubie. Taki jest nasz plan i cel. Teraz mam jednego z prawdopodobnie najlepszych agentów na świecie i pracujemy nad tym, abym trafił do miejsca, w którym będę ważną częścią projektu - stwierdził Turek.