Była 95. minuta spotkania na wypełnionym do granic możliwości stadionie Borg El Arab w Aleksandrii, gdzie zgromadziło się niemal 90 tysięcy sympatyków reprezentacji Egiptu. Mimo sporej przewagi gospodarzy, w 88. minucie Kongo doprowadza do wyrównania i awans na Mistrzostwa Świata oddalił się po raz kolejny.
Egipcjanie potrzebowali cudu, by nie musieć walczyć w ostatniej kolejce o awans w spotkaniu z Ghaną. I taki też się wydarzył w 95. minucie, gdy Trezeguet został sfaulowany w polu karnym przez Berangera Itouę. Do piłki podszedł Salah, który pomimo presji ciążącej na kadrze i kilkudziesięciu tysięcy par oczu wpatrujących się w niego, udźwignął ten ciężar i zamienił okazję na swoją drugą bramkę w spotkaniu. Koniec, 2-1. Egipt jedzie na mundial, a Salah uzyskał w ojczyźnie status boga.
Trzeba przyznać, że początkowa euforia ogarnęła nie tylko Egipt, ale cały świat. Szybko hasztag na Twitterze #MohamedSalah stał się tym najpopularniejszym, ale to, co później wydarzyło się w jego ojczyźnie przeszło najśmielsze oczekiwania. Pod wspomnianym hasztagiem w dużej mierze pojawiły się wybuchy radości, płaczu i wzruszenia wywołane wspomnianym awansem. Salah ma w tej chwili 25 lat, więc podczas ostatnich Mistrzostw Świata, na których występowała kadra jego ojczyzny, nie było go nawet na świecie.
Po spotkaniu do gry wkroczyli także politycy i wiemy już między innymi, że ukończona przez Salaha szkoła w miejscowości Bassyoun, z której pochodzi, będzie od tej chwili nosiła jego imię. Egipcjanina już wcześniej uwielbiano w tym regionie ze względu na działalność charytatywną, a teraz ta miłość tylko się pogłębiła. W miejscowości odbędzie się także na cześć skrzydłowego festyn, w którym udział wezmą pisarze, aktorzy, politycy, inne popularne osoby i wszyscy chętni.
To wyjątkowy rok dla 25-letniego zawodnika. Razem z reprezentacją zakwalifikował się na Mistrzostwa Świata w Rosji, zdobywając najważniejsze bramki i dyrygując zespołem. Wcześniej został najdroższym zawodnikiem arabskim, a także afrykańskim po przejściu za 42 miliony euro do Liverpoolu z Romy (wśród piłkarzy z Afryki już niedługo droższy od niego będzie Naby Keita, za którego „The Reds” zapłacą 70 milionów euro).