Everton boryka się obecnie z poważnym problemami w formacji ofensywnej. Na ten moment w kadrze Franka Lamparda znajduje się dwóch nominalnych środkowych napastników - Dominic Calvert-Lewin i Salomón Rondón. Pierwszy z nich leczy uraz kolana, a jego powrót datowany jest na drugą połowę września.
Taki stan rzeczy przekonuje działaczy „The Toffees” do pochylenia się nad angażem następnej „dziewiątki”. Jedną z nich może wkrótce zostać Viktor Gyökeres, związany obecnie z drugoligowym Coventry City.
24-letni Szwed zanotował w poprzedniej kampanii niezwykle udany czas, gdzie zdobył 17 bramek i zanotował pięć asyst w 41 meczach dla drużyny Marka Robinsa w Championship.
„The Sky Blues” nie kwapią się do rozstania ze swoją gwiazdą, aczkolwiek zdają sobie sprawę, że oferta z dużego klubu może łatwo zniweczyć ich starania.
- Viktor jest naprawdę osiadły, ale zawsze jesteś na łasce drapieżników. W każdym kraju jest tak samo, nawet najlepsze kluby sprzedają graczy i muszą się odbudować (…). Spójrz na Manchester City w tym roku, oni mieli zmiany i sprowadzili innych, tak samo Liverpool. Zawsze patrzymy na to, co będzie dalej i to się nie zmieni. Taka jest natura tych większych bestii - skomentował pogłoski trener Coventry.
Viktor Gyökeres na angielską ziemię trafił w 2018 roku, opuszczając IF Brommapojkarna. Wówczas 24-latek związał się z Brighton Hove & Albion, w którym nie zachwycał. Po wypożyczeniach do FC St. Pauli i Swansea w końcu osiadł w Coventry, gdzie przeżywa swój najlepszy okres w dotychczasowej karierze.
Napastnik, posiadający węgierskie korzenie, zdołał już siedmiokrotnie wystąpić w kadrze „Trzech Koron”, zdobywając w tym czasie dwie bramki.