Poszukiwanie następcy Paulo Sousy trwa. W sobotę w Warszawie doszło do spotkania jednego z potencjalnych kandydatów - Fabio Cannavaro z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, Cezarym Kuleszą.
Wydaje się, że obie strony są po nim nastawione do siebie pozytywnie, choć 48-latek ma wiele wątpliwości.
O ile jest on zdania, że prowadzenie reprezentacji Polski to dla niego wielka szansa, bo nasza drużyna narodowa dysponuje ogromnym potencjałem, o tyle raptem trzy dni na przygotowanie zespołu do meczu barażowego z Rosją poniekąd go przeraża.
Cannavaro to, jak określają włoskie media, perfekcjonista, a czasu na przygotowanie drużyny do arcyważnej potyczki będzie miał jak na lekarstwo. Z tego powodu bardzo mocno się waha i nie jest przekonany, czy ewentualne niepowodzenia nie wpłynie negatywnie na dalsze postrzeganie jego osoby w środowisku trenerskim.
Były obrońca ma zatem wiele do zyskania, ale wiele i do stracenia, dlatego też w tej chwili się zastanawia, bo podchodzi do zadania bardzo poważnie. Wie też, jaka - w razie podjęcia pracy - ciążyłaby na nim presja.
Zdaniem „La Gazzetty dello Sport” Włoch otrzymał zresztą konkretną propozycję kontraktu do zakończenia Mistrzostw Europy, które w 2024 roku odbędą się w Niemczech. Jednak nie to przykuwa uwagę, a jego ewentualne zarobki. Te zdaniem włoskiej gazety miałby sięgać dwóch milionów euro w skali roku.
Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, ponieważ poprzednik Cannavaro - Paulo Sousa, mógł liczyć na blisko 800 tysięcy euro w skali roku.
Kto, jeśli nie 48-latkiem? Wtedy prawdopodobnie do gry wejdzie były już trener Juventusu, czyli Andrea Pirlo. Ponadto pod uwagę brany jest też były selekcjoner Adam Nawałka. Nie można jednak wykluczyć niespodzianki ze strony Kuleszy.
Nowego trenera reprezentacji Polski poznamy prawdopodobnie 19 stycznia.