Wraz z końcem października Werder Brema zwolnił trenera Alexandra Nouriego i przez długi czas pracował nad zatrudnieniem nowego szkoleniowca, biorąc pod uwagę dwa głośne nazwiska – Thomasa Tuchela i Luciena Favre’a. Dyrektor sportowy klubu, Frank Baumann, skontaktował się z oboma kandydatami, ale żaden z nich nie był w tym momencie dostępny.
Tuchel widzi siebie w znacznie mocniejszym klubie i czeka na ofertę z Bayernu Monachium lub Chelsea. Natomiast Favre nie chciał opuszczać zespołu z Nicei. Z tego powodu posada została powierzona w ręce trenera rezerw Werderu, Floriana Kohfeldta.
O ile w sprawie Tuchela sytuacja jest jasna, o tyle w przypadku Favre’a pozostaje możliwość, że dołączy on do bremeńczyków w przerwie zimowej. Taką nadzieję ma właśnie Baumann. Po wymarzonym pierwszym sezonie i zajęciu przez zespół Szwajcara trzeciego miejsca w Ligue 1, teraz drużyna radzi sobie znacznie gorzej. Po dwunastu kolejkach aktualnego sezonu OGC Nice zajmuje dopiero piętnaste miejsce w tabeli i Favre może zostać niebawem zwolniony. Z tego planuje skorzystać Werder.
W niemieckich mediach od kilku dni podkreśla się niefortunność słów, jakich użył Baumann zaraz po awansowaniu 35-latka, mówiąc: „Oczywiście można powiedzieć, że lepsi trenerzy byliby bardziej interesujący w naszej sytuacji”. To niejako pokazało, że zaufanie Baumanna do Kohfeldta jest bardzo małe i nadal trwają poszukiwania nowego szkoleniowca.