Mimo tego, że FC Barcelona przez długi czas utrzymywała się w walce o mistrzostwo Hiszpanii, dyrekcja klubu nie była zbytnio przekonana do pozostania Ronalda Koemana. Holenderski trener ostatecznie pozostał na stanowisku, lecz kwestią sporną pozostaje, czy zachowa je dłużej niż na przyszły sezon.
Według doniesień „Bilda”, szkoleniowiec musiał drżeć o posadę nawet w marcu, a do znacznego pogorszenia jego sytuacji wystarczyło odpadnięcie z Ligi Mistrzów po rywalizacji z Paris Saint-Germain. Dziennik informuje, że działacze natychmiastowo chcieli skorzystać z okazji, kiedy tylko dowiedzieli się, że EURO 2020 będzie ostatnim wielkim turniejem z kadrą Niemiec dla Joachima Löwa.
Selekcjoner ogłosił swoje pożegnanie z „die Mannschaft”, co zbiegło się w czasie właśnie z niepowodzeniem „Barcy” w Champions League. Dyrekcja zadziałała na gorąco i natychmiast uruchomiła swoje kontakty, by dotrzeć do Niemca.
Ostatecznie udało się porozmawiać jedynie z agentami Löwa. Selekcjoner doskonale zdawał sobie sprawę, że ogłoszenie decyzji o odejściu wzbudzi duże zainteresowanie, dlatego starał się jak najbardziej odciąć od całego zamieszania i kategorycznie stwierdził, że nie życzy sobie kontaktów bezpośrednio od klubów. Wszystko musiało być zatem załatwiane przez pośredników.
I to jednak na niewiele się zdało. Mimo podchodów, Katalończycy szybko usłyszeli, że nie mają zbytnich szans na zatrudnienie Niemca. Ten stwierdził bowiem, że chce odpocząć od piłki i z całą pewnością nie poprowadzi żadnego klubu w najbliższym sezonie, niezależnie od tego, jak bardzo kuszącą ofertę by otrzymał.