Dla wielu pozyskanie João Cancelo latem było najważniejszym ruchem FC Barcelony. Klub zakontraktował w końcu klasowego prawego obrońcę i pozwolił Julesowi Koundé wrócić na środek obrony.
Portugalczyk od początku prezentuje się pod wodzą Xaviego bardzo dobrze. W ośmiu występach zanotował dwie bramki i asystę. Właśnie o takim wahadłowym marzyła od lat „Duma Katalonii”.
Władze mistrzów Hiszpanii zamierzają czym prędzej wyjaśnić sytuację 29-latka. Wedle obowiązującej umowy po sezonie wróci on do Manchesteru City, gdzie nie czeka go raczej świetlana przyszłość.
FC Barcelona chce zabezpieczyć prawą stronę obrony na lata, dlatego poinformowała Jorge Mendesa, że chce zatrzymać wychowanka Benfiki. Chcieć, a móc to jednak dwa zupełnie odmienne pojęcia.
Negocjacje z Manchesterem City będą trudne z dwóch powodów. Po pierwsze na Etihad Stadium nie chcą słyszeć o przedłużeniu wypożyczenia. Rozwiązanie stanowi jedynie transfer definitywny.
Jak podaje dziennik „Sport”, najlepsza drużyna poprzedniej edycji Premier League żąda za Portugalczyka 50 milionów euro. Dla Katalończyków to zaporowa kwota.
FC Barcelona liczyła raczej na 25 milionów plus pakiet zmiennych. Na taki wariant nie zdecydują się na pewno Anglicy.
Czasu do osiągnięcia porozumienia został dość sporo, ale z tygodnia na tydzień presja w szeregach giganta z LaLigi będzie rosła.