„Bianconeri” przechodzą ostatnimi czasy przez mały kryzys, z którego z trudem próbuje ich wyprowadzić trener Massimiliano Allegri. Forma zespołu jest jednak bardzo niestabilna, przez co strata do pozycji gwarantujących udział w Lidze Mistrzów wynosi już siedem punktów. Na tym etapie sezonu wszystko może się jeszcze diametralnie zmienić, lecz na Allianz Stadium powoli zaczynają się dyskusje „co, jeśli...”.
Jedną z osłód dla kibiców nierzadko jest postawa Federico Chiesy. Skrzydłowy swoim dynamicznym stylem gry potrafi przykuć oko nawet postronnego kibica, ale dobre występy oznaczają również duże zainteresowanie innych ekip. Szczególnie chętna na jego pozyskanie jest Chelsea FC.
Na ten moment piłkarz jest jedynie wypożyczony do Juventusu z Fiorentiny, ale trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym „Stara Dama” nie aktywowałaby swojej opcji wykupu. „The Blues” zdają sobie z tego sprawę, dlatego chcą naciskać od razu turyńczyków, na specjalne życzenie Thomasa Tuchela, który uwielbia Chiesę i uważa go za jednego z najlepszych skrzydłowych na świecie.
„La Gazzetta dello Sport” informuje, że w przypadku braku awansu do Champions League „Juve” może stracić na 80 milionów euro ze swoich potencjalnych przychodów, a to oznacza, że będzie to trzeba jakoś pokryć, najpewniej częściowo sprzedażami niektórych graczy. Jednym z zawodników, którzy mogliby w takiej sytuacji opuścić zespół byłby właśnie 24-latek.
Wiele zależałoby tu od samego piłkarza, który swego czasu dużo się nastarał, by trafić właśnie do Juventusu. Fabrizio Romano wtóruje jednak wspomnianemu dziennikowi i twierdzi w swoim podcaście „Here we go”, że Chelsea na pewno nie ustąpi, niezależnie od tego, czy turyński gigant awansuje do Ligi Mistrzów, czy też nie.
Chiesa mógłby zostać sprzedany za naprawdę wysoką kwotę, priorytetem „Bianconerich” jest jednak jego zatrzymanie. Działacze mają nadzieję, że drużynie uda się odwrócić losy sezonu, co pomogłoby zamknąć temat ewentualnych przymusowych sprzedaży.