Wywalczenie pierwszego od 64 lat awansu przed kadrę „Smoków” na Mistrzostwa Świata sprawiło, że doświadczony skrzydłowy odłożył na bok rozważania o zakończeniu profesjonalnej kariery i skupił się na znalezieniu nowego pracodawcy, który zagwarantuje mu przede wszystkim regularną grę do momentu rozpoczęcia katarskiego turnieju pod koniec bieżącego roku.
Blisko 33-letni zawodnik nie narzekał na brak propozycji i spośród nich zaakceptował dość niespodziewanie ofertę złożoną mu przez Los Angeles FC.
Gareth Bale nie podpisał jeszcze formalnie kontraktu z amerykańską drużyną, ale zakomunikował w mediach społecznościowych kontynuowanie przygody z futbolem w szeregach ekipy z Major League Soccer.
Reprezentant Walii przy wyborze tego zespołu nie kierował się z całą pewnością liczbą możliwych do zainkasowania pieniędzy, ponieważ nie otrzymał w klubie statusu Designated Player, czyli gracza mogącego zarabiać więcej od wyznaczonego limitu przez organizatorów rozgrywek.
Taką pozycją w amerykańskim klubie mogą się pochwalić Carlos Vela i Brian Rodríguez.
Tym samym doświadczony skrzydłowy poszedł na znaczące ustępstwa, ponieważ na mocy wygasającej umowy z Realem Madryt zgarniał ponad 30 milionów euro brutto rocznie.
Z kolei teraz „The Athletic” przekonuje, że Bale otrzyma na mocy wypracowanego kontraktu do 30 czerwca 2023 roku zaledwie 1,5 miliona euro (1,6 miliona dolarów).
Zapewne w przyszłości będzie mógł liczyć na zwiększenie pobieranego wynagrodzenia w przypadku aktywacji opcji przedłużenia współpracy, która została umieszczona w porozumieniu.