Kameruńczyk wrócił niedawno do treningów, choć wciąż ma zakaz występowania w oficjalnych meczach, a wszystko przez zawieszenie, które otrzymał za stosowanie niedozwolonych medykamentów. Mimo wsparcia, które otrzymał od Ajaksu Amsterdam, bramkarz nie zgodził się na przedłużenie kontraktu, co oznacza, że przyszłego lata będzie mógł odejść na zasadzie wolnego transferu, o ile strony nie dogadają się w sprawie przedłużenia porozumienia lub transferu już w styczniu.
Na tej skomplikowanej sytuacji może skorzystać z kolei FC Barcelona, która również znalazła się w niemałych tarapatach, z tym, że finansowych. Prezydent Joan Laporta uznał, że w takiej sytuacji rynkowe możliwości klubu są znacznie ograniczone, dlatego wymagana jest zmiana strategii, co było widać już w ostatnim oknie transferowym.
Przychodzący zawodnicy muszą liczyć się z tym, że nie mają co liczyć na zarabianie wielkich kwot na Camp Nou. Katalończycy rekompensują niższe pensje bonusami, ale te zależne są od wyników. Właśnie dlatego Laporta i spółka wpadli na pomysł, by sprowadzać do zespołu wychowanków La Masii, którzy są w jakimś stopniu przywiązani do barw „Blaugrany”.
Tak było tego lata z Erikiem Garcią, a następny w kolejce zdaje się być Dani Olmo. Do grupy potencjalnych powracających wychowanków dołącza teraz również Onana. Golkiper wielokrotnie zapewniał, że z wielką chęcią powróciłby do Barcelony, lecz nie chce odchodzić z Ajaksu na siłę, jeśli oznaczałoby to utratę szansy na regularną grę. Teraz, po roku spędzonym zupełnie poza boiskiem, jego priorytety nieco się zmieniły i przenosiny do „Barçy” mogą być dla niego jedyną szansą, by spróbować swoich sił w wielkim zespole.
Ostatnimi czasy Onaną zainteresował się również Inter Mediolan, dlatego negocjacje nie będą należały do najłatwiejszych, zwłaszcza, że w Mediolanie bramkarz miałby przed sobą wizję stopniowego wypierania z bramki Samira Handanovicia.