Jaroslav Šilhavý, selekcjoner reprezentacji Czech: Jestem w lepszym położeniu od Fernando Santosa

fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Patryk Krenz
Źródło: Przegląd Sportowy

Już dzisiaj reprezentacja Polski zmierzy się o punkty z Czechami, czyli prawdopodobnie najtrudniejszym przeciwnikiem w grupie E. Selekcjoner rywala „Biało-Czerwonych”, Jaroslav Šilhavý, widzi sporą szansę na sukces.

Po premierowych powołaniach przyszedł czas na debiut Fernando Santosa w roli szkoleniowca reprezentacji Polski. Portugalczyk od samego początku mierzy się z dużymi oczekiwaniami, gdyż swoją przygodę z krajem znad Wisły rozpocznie od starcia w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy.

Piątkowym rywalem „Biało-Czerwonych” będą Czesi, którzy spośród Mołdawii, Albanii i Wysp Owczych, wyrastają na najtrudniejszą przeszkodę dla naszej kadry w grupie E.

Podopieczni Jaroslava Šilhavý mierzą się ostatnio ze sporą krytyką w kraju. Brak awansu na Mistrzostwa Świata w Katarze, a wcześniej ostatnie miejsce w grupie Ligi Narodów z pewnością nie może napawać optymizmem. Dodatkowo w starciu z Polakami 61-latek nie będzie mógł skorzystać z jednej ze swoich największych gwiazd, czyli Patrika Schicka, grającego w Bayerze Leverkusen.

- To dla nas ogromna strata. Patrik to najlepszy strzelec poprzedniego Euro, walczył z Lewandowskim o koronę króla strzelców w zeszłym sezonie Bundesligi. Będzie go nam brakowało, ale mamy też innych napastników  - skomentował sytuację snajper czeski trener.

Mimo wszystko były trener Slavii Praga widzi szansę na pokonania wyżej notowanego w rankingu UEFA zespołu. Ta wynika z bariery językowej, z którą mierzy się Fernando Santos.

- Jestem w lepszym położeniu, bo pracuje z czeską kadrą od lat. Poza tym jestem Czechem, dobrze znamy się w drużynie, nie ma między nami bariery językowej. W Polsce może być z tym problem, choć oczywiście nie musi. Fernando Santos to doświadczony selekcjoner, podobnie jak cała wasza kadra. Mam do Santosa duży szacunek i bardzo go cenię. Boisko wszystko zweryfkuje - ocenił 61-latek.

Šilhavý zauważy różnicę personalną w klasach obydwu zespołów. 61-latek porównał obecną kadrę polski do czeskiej drużyny z 2004 roku.

- Dziś to Polska ma zawodników w czołowych klubach kontynentu. Macie Roberta Lewandowskiego w Barcelonie, walczącego o mistrzostwo Włoch Piotra Zielińskiego, Arsenal kupił Jakuba Kiwiora. My mieliśmy taki komfort w 2004 r. To był najlepszy czas naszego futbolu, wszyscy w Europie czuli przed nami respekt i do każdego meczu przystępowaliśmy jako faworyt. Wtedy w Portugalii trafiło się to nieszczęsne spotkanie półfinałowe z Grekami, a było blisko i czuliśmy, że możemy powtórzyć wynik z 1976 r., kiedy w Belgradzie zostaliśmy mistrzami - powiedział szkoleniowiec, który powalczy dzisiaj o piąte zwycięstwo reprezentacji Czech nad Polską.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery 16-krotny mistrz kraju przyspiesza w sprawie transferu Marco Reusa Gwiazda nie ma zamiaru czekać. FC Barcelona przeprowadzi hitowy transfer do końca EURO 2024 albo wcale Legia Warszawa podjęła decyzję w sprawie przyszłości Artura Jędrzejczyka AC Milan musi się śpieszyć. Klauzula za rozchwytywanego napastnika rośnie w oczach Legia Warszawa jednak zatrzyma rozchwytywanego pomocnika?! Dwie hitowe opcje dla Thomasa Tuchela Wisła Kraków zagra w eliminacjach Ligi Europy. Nie dostanie za to pieniędzy z Ekstraklasy

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy