Jednak dziennikarze uspokoili fanów piłkarza i poinformowali, że nie ucierpiał on podczas niecodziennego zdarzenia i najprawdopodobniej będzie mógł wystąpić w następnym meczu LaLigi 2, w którym UD Las Palmas podejmie derbowego rywala – Teneryfę.
Poszkodowany nie brał jednak udziału w poniedziałkowych i wtorkowych treningach swojej drużyny. W środę miał już wrócić do zajęć. Na antenie klubowego radia potwierdził to prezydent klubu.
– Jesé trenował z normalną intensywnością. Jest w stu procentach profesjonalny – powiedział Miguel Ángel Ramírez.
Były zawodnik Realu Madryt jest zresztą podporą swojego zespołu. W dziewięciu meczach obecnego sezonu strzelił trzy gole, zanotował cztery asysty dla „Los Canariones” i być może poprowadzi zespół do walki o awans do hiszpańskiej ekstraklasy. Powrót w rodzinne strony dobrze więc zrobił 28-latkowi, który do fatalnych może zaliczyć swoje ostatnie pobyty w Betisie, Sportingu, a przede wszystkim Paris Saint-Germain, z którego był do tych klubów wypożyczany.
Nie najlepiej układało mu się też z Aurą Ruiz, która przed trzema laty zarzucała mu zaniedbywanie obowiązków rodzicielskich, a przed rokiem oskarżyła o zdradę. Związek musiał jednak przetrwać, bo para wybrała się w ostatni weekend razem na koncert w Gran Canaria Arena. Doszło jednak do kłótni, po której kobieta próbowała samochodem przejechać piłkarza. Zdarzenie nagrał znajomy zawodnika.
Jesé urodził się na Wyspach Kanaryjskich. W Las Palmas grał już w 2017 roku i w klubie tym miał swój najlepszy moment po odejściu z Realu Madryt. Teraz do niego nawiązuje, ale już tylko na poziomie drugiej ligi.