Sobotnie starcie Realu Madryt z Osasuną ponownie przyniosło za sobą masę kontrowersji, odbiegających daleko poza ramy sportowe. Po raz kolejny w tym sezonie na główny plan wyszedł Vinícius Júnior, którego sprawa alarmuje.
Od kilku miesięcy każde wyjazdowe spotkanie „Królewskich” obfituje w masę złych emocji. Te orbitują się właśnie wokół 22-latka, padającego ofiarą rasistowskich zachowań. Było tak w meczu z Rayo Vallecano, Atlético Madryt czy Mallorcą. W minioną sobotę wydarzyło się to ponownie.
Niemalże od początku meczu w Pampelunie w stronę Brazylijczyka padały niecenzuralne słowa, które skupiały się głównie na jego kolorze skóry. Nawet podczas minuty ciszy upamiętniającej ofiary trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii wychowanka Flamengo wyzywano od „sk***ysynów”. Oczywiście, kibice z El Sadar na tym nie zakończyli swoich „popisów”.
Gwiazda mistrza Hiszpanii w swoim stylu musiała jeszcze sprawę zaognić, ulegając emocjom. Zatrzymany, zdaniem wielu, w nieprzepisowy sposób przez Moi Gómeza zawodnik rzucił inwektywami w stronę sędziego José Luisa Munuery, krytykującego jego decyzję. Hiszpan nie usłyszał tych słów, stąd w żaden sposób nie ukarał wściekłego piłkarza.
Real Madryt apeluje do LaLigi o zdecydowanie działania.
Organizacja, której prezesuje Javier Tebas, zgłosi wkrótce sprawę do sądu w Pampelunie, opierając swoją skargę na licznych dowodach zebranych podczas sobotniej konfrontacji. Władze ligi uczyniły podobnie w sprawie spotkania madryckiego zespołu z RCD Mallorcą, gdzie Vinícius Júnior również łatwego życia nie miał. Wówczas w całą sprawę zaangażował się mocno sam klub z Balearów, odnajdując autorów homofobicznych przyśpiewek.