Choć obecnie trwa przerwa zimowa w rozgrywkach Lotto Ekstraklasy, kluby ze szczytu tabeli robią co w ich mocy, by kibice nie narzekali na nudę. W ostatnich dniach prawdziwą ofensywę transferową przeprowadziła Legia Warszawa, a teraz podobnie zamierza uczynić Lech Poznań. Po tym jak do „Kolejorza” dołączył obrońca Thomas Rogne, kolejny w kolejce jest Piotr Tomasik.
O transferze lewego obrońcy spekulowano już od jakiegoś czasu, w zeszłym tygodniu media ogłosiły nawet, że transakcja jest już dopięta na ostatni guzik. Teraz sprawie bliżej przyjrzał się „Przegląd Sportowy”, który zdradza, że Lech musiał sporo zapłacić, by pozyskać Polaka już zimą.
Kontrakt zawodnika wygasał wraz z końcem rozgrywek i Jagiellonia była gotowa na rozstanie, ale mimo to nie zamierzała oddawać go po okazyjnej cenie. Trenerowi Nenadowi Bjelicy zależało jednak, by gracz trafił do Poznania już w styczniu, dlatego też klub zgodził się na poświęcenie. Negocjacje były trudne, ponieważ Wielkopolanie oferowali 250 tysięcy złotych, natomiast „Jaga” liczyła na 750 tysięcy.
Strony ostatecznie doszły do porozumienia przy kwocie 500 tysięcy złotych. Białostoczanie mogą również liczyć na dodatkowy zarobek, jeśli Lech sięgnie po mistrzostwo. Tomasik przeszedł już część badań w Białymstoku, a ich wyniki zostaną przesłane do lekarzy „Kolejorza”. Transfer jest już tylko kwestią czasu.
30-latek będzie rywalizować o miejsce w składzie z Wołodymyrem Kostewyczem. Możliwe, że jego sprowadzenie zapoczątkuje falę transferów w Lechu. W czwartek lub w piątek kontrakt z klubem z Poznania ma podpisać Ołeksij Chobłenko, a planowane są także kolejne ruchy mające na celu wzmocnienie ofensywy. Lechowi zależy na jak najszybszym sfinalizowaniu wszelkich operacji, by nowi gracze mogli spokojnie przygotowywać się z resztą zespołu na obozie przygotowawczym.