Jasurbek Yaxshiboyev zimą trafił do Legii Warszawa z Paxtakora Taszkentu. Z jego przybyciem wiązano w stolicy niemałe nadzieje. On jednak nie zdołał im sprostać.
Uzbek przez znaczną część swojego pobytu przy Łazienkowskiej borykał się z kontuzjami, a w zespole Czesława Michniewicza rozegrał zaledwie jeden mecz.
To spowodowało, że działacze mistrzów Polski postanowili go wypożyczyć, a zgłosił się po niego Sheriff Tyraspol.
Wybór mistrza Mołdawii, który niespodziewanie awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów, nie jest przypadkowy. Szkoleniowcem tej ekipy jest Jurij Wernydub, a więc ukraiński trener, który doskonale zna 24-latka jeszcze z występów w lidze białoruskiej.
Skrzydłowy, który może grać też w roli napastnika, został wypożyczony i od samego początku prezentuje się w nowych barwach naprawdę solidnie. Już w debiucie strzelił gola i zaliczył asystę.
Fani mistrzów Polski zaczęli się więc zastanawiać, jak dokładnie wygląda umowa, którą zawarły Legia oraz Sheriff. Wątpliwości rozwiał Piotr Koźmiński.
Okazuje się, że mistrzowie Mołdawii nie zastrzegli sobie w przypadku Uzbeka klauzuli wykupu. Ich jedyną szansą na zarobek jest scenariusz, kiedy Yaxshiboyev wróci do Polski zimą. Wtedy uczestnik Ligi Mistrzów otrzyma skromny procent od ewentualnego następnego transferu. Na razie jednak taki wariant nie jest brany pod uwagę.