Mistrz Polski nie jechał do stolicy Rosji w roli faworyta spotkania, ale planował zrobić wszystko co w jego mocy, aby wywieść z trudnego terenu dobry dla siebie rezultat w kontekście dalszej rywalizacji o pozostanie w europejskiej rywalizacji na wiosnę.
Spartak Moskwa zamierzał pozbawić ten szansy „Wojskowych” i samemu ustawić się w korzystnym położeniu przed kolejnymi pojedynkami z Napoli czy Leicester City.
Drużyna prowadzona przez Ruiego Vitórię znajdowała się na dobrej drodze do osiągnięcia wyznaczonego sobie celu. Miała ona jednak olbrzymie kłopoty ze sfinalizowaniem stworzonych sytuacji, co zemściło się na niej w doliczonym czasie gry, kiedy to gola na wagę zwycięstwa dla Legii Warszawa zdobył wprowadzony z ławki Lirim Kastrati.
Portugalczyk nie ukrywał rozczarowania takim obrotem spraw na pomeczowej konferencji prasowej i nie miał wątpliwości, że to Spartak zasłużył sobie na zwycięstwo w tym starciu, gdyby tylko zamienił przynajmniej jedną z wielu okazji na bramkę.
- Trudno zaakceptować ten wynik. Zrobiliśmy więcej niż trzeba było do tego, aby wygrać ten mecz. Oddaliśmy 23 strzały i przeprowadziliśmy różne ataki. Ale w piłce nożnej bardzo ważne są detale. My bramki nie zdobyliśmy, ale ją straciliśmy w samej końcówce i dlatego przegraliśmy. Jestem bardzo rozczarowany - powiedział szkoleniowiec moskiewskiego zespołu.
- Biorę pełną odpowiedzialność za ten rezultat i nie zamierzamy się poddawać. Mamy przed sobą jeszcze pięć spotkań w Lidze Europy. Przygotujemy się do nich w najlepszy możliwy sposób. Jeszcze niczego nie straciliśmy. Gdyby wszystko potoczyło się na boisku na odwrót i strzelilibyśmy gola w 90. minucie, to wszyscy powiedzieliby, że zasłużenie wygraliśmy. Bądźmy jednak szczerzy, zrobiliśmy wiele dobrych rzeczy i piłkarze zachowywali się na murawie jak powinni. Po prostu nie zdobyli bramki, a na końcu jeden błąd pozbawił nas nawet remisu - dodał Rui Vitória.
***
Legia Warszawa. Czesław Michniewicz po wygranej ze Spartakiem Moskwa: Z Kastratim jest jak z nową sokowirówką