Piłkarze Liverpoolu i Arsenalu stworzyli fantastyczne widowisko na Anfield w 1/8 finału Carabao Cup. Widzowie zgromadzeni na stadionie i przed telewizorami mogli zobaczyć aż dziesięć zdobytych goli.
Oba zespoły pięciokrotnie umieszczały futbolówkę w siatce przeciwnika, a to oznaczało konieczność wyłonienie zwycięzcy meczu w konkursie rzutów karnych. Lepszymi egzekutorami jedenastek okazali się gracze „The Reds” (5:5, 5:4 k.) i to oni awansowali do kolejnej fazy Pucharu Ligi Angielskiej.
Jürgen Klopp nie ukrywał radość z tego faktu po zakończeniu spotkania, ale równie szybko zagroził władzom brytyjskiego futbolu, że prowadzony przez niego zespół nie przystąpi do starcia z Aston Villą, jeżeli zmianie nie ulegnie termin rozegrania pojedynku z beniaminkiem Premier League.
- Jeśli działacze nie znajdą dogodnego terminu, i nie mam tu na myśli godziny trzeciej w nocy w Boże Narodzenie, wtedy po prostu nie zagramy. Wówczas nasze miejsce zajmie Arsenal albo nasz kolejny rywal awansuje do następnej rundy bez gry - powiedział niemiecki szkoleniowiec.
Niezadowolenie 52-latka wynika z faktu, że ćwierćfinałowy pojedynek z drużyną z Birmingham został zaplanowany na 16 grudnia. Z kolei zaledwie dwa dni później Liverpool zmierzy się z Al-Sadd, Hienghène Sport lub Monterrey w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata, które w tym roku odbywają się w Katarze.
Klopp już nie pierwszy raz krytycznie odnosi się do układu terminarza i liczby rozgrywanych meczów w sezonie. Wcześniej krytykował między innymi termin rozegrania turnieju finałowego Ligi Narodów, w którym to udział wzięli tacy jego zawodnicy jak Virgil van Dijk, Jordan Henderson, Joe Gomez,
Xherdan Shaqiri, Georginio Wijnaldum
czy
Trent Alexander-Arnold.