Doświadczony napastnik nawiązał bardzo przyjacielską relację z Lionelem Messim w trakcie ich wspólnego pobytu w Barcelonie. Wówczas obaj panowie zakładali, że razem odejdą na sportową emeryturę w katalońskim klubie.
Jego problemy finansowe doprowadziły jednak do wymuszenia odejścia na Urugwajczyku i uniemożliwiły przedłużenie wygasającego kontraktu z Argentyńczykiem.
W efekcie strony obu panów się rozeszły. Media przekonywały jednak, że przyjdzie im jeszcze raz się spotkać na boiskach Major League Soccer. Jako pierwszy wylądował tam nieznacznie młodszy mistrz świata z 2022 roku. To otworzyło drogę Luisowi Suárezowi do dołączenia do niego w Interze Miami, co udało się sfinalizować tej zimy.
Tym samym dwaj przyjaciele u schyłku swoich bogatych karier spróbują ją zwieńczyć osiągnięciem sukcesu na amerykańskich boiskach.
Pewne jest już jedno, że dla 37-letniego napastnika pobyt w MLS będzie ostatnim przystankiem w profesjonalnej karierze, co otwarcie zapowiedział.
- Inter Miami to ostatni klub w mojej karierze. Nie mogę być bardziej szczery. Rodzina już o tym wie. Nie znam jeszcze daty, ale to ostatni krok. Ja też jestem gotowy przed moim ostatnim wyzwaniem. Muszę potem pomyśleć o lepszej jakości życia. Mówię o tym i chce mi się płakać, bo taki jestem, ale trzeba się przygotować. Pamiętam, że były zawodnik powiedział mi, że nigdy nie jest przygotowany do przejścia na emeryturę - powiedział Urugwajczyk w Del Sol FM.
Luis Suárez związał się z Interem Miami do końca 2024 roku. Kontrakt zawiera opcję przedłużenia o dodatkowe 12 miesięcy.
Z kolei umowa Messiego jest ważna do końca 2025 roku. W jego przypadku trudno jeszcze wyrokować, czy po jej wygaśnięciu również zawiesi korki na kołku. Na razie dawał sygnały ku temu, że będzie grał w piłkę aż do momentu utraty radości z jej uprawiania.