Maik Nawrocki nie zdołał przebić się w Werderze Brema. Karierę rozpędził metodą małych kroczków, udając się najpierw na wypożyczenie do Warty Poznań, a później do Legii Warszawa, która zdecydowała się na transfer definitywny.
W stołecznym klubie defensor zaznał smaku regularnych występów. Dobra postawa z boisk Ekstraklasy zaowocowała przeprowadzką do Celticu.
Nawrocki już w sierpniu doznał poważnej kontuzji uda, przez którą wrócił do treningów dopiero w październiku. Przez to stracił szansę na grę w Lidze Mistrzów.
Następnym wyzwaniem 22-latka był powrót do odpowiedniej formy. Wytrwała praca zaowocowała otrzymaniem szansy w prestiżowym starciu z Rangers FC.
„The Bhoys” wygrali ostatecznie 2:1, umacniając swoją pozycję na szczycie tabeli, a Nawrocki zaliczył świetny występ.
Na przestrzeni 68 minut zanotował 32 celne podania, cztery wygrane pojedynki, dwa odbiory, cztery wybicia czy trzy zablokowane strzały.
Brendan Rodgers nie ukrywał swojego zadowolenia z młodzieżowego reprezentanta Polski.
- To nie jest powód do myślenia, wiem, kogo mam. Szkoda, że nie zagrał trochę wcześniej. W drodze powrotnej spotkały go drobne problemy. Trenował przez kilka tygodni, a potem zaczął mieć problemy. Ale to pokazuje całą wiarę, jaką w niego pokładam - zapewniał irlandzki szkoleniowiec.
- Nie mógł grać w Lidze Mistrzów, więc pomyślałem, że to dobry moment na jego wprowadzenie. W kilku momentach spotkania może lekko się pogubił, ale chodzi o to, aby odzyskać swoje wyczucie czasu. Dobrze przeszedł ten test. Jest agresywny i pewny siebie. Będzie dla nas ważny w drugiej części sezonu.