Messi po zwycięstwie z Liverpoolem

fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Źródło: AS

FC Barcelona pokonała przed własną publicznością Liverpool (3:0) w pierwszy półfinałowym spotkaniu Ligi Mistrzów. Duża w tym zasługa Leo Messiego, który wspierał swój zespół nie tylko w ofensywie, ale także w defensywie.

„Duma Katalonii” przystąpiła niezwykle zmotywowana do pojedynku z „The Reds”. W szczególności było to widać po Leo Messim, który bardzo często wracał się na własną połowę, aby pomóc kolegom przerywać ofensywne akcje angielskiej drużyny.

Pracowitość Argentyńczyka oraz pozostałych członków ekipy z Camp Nou przyniosła bardzo pozytywny skutek, ponieważ gospodarze aż trzykrotnie znaleźli sposób na pokonanie Alissona Beckera i przy dużej dozie szczęścia zdołali zachować czyste konto, dzięki czemu na rewanżowy pojedynek na Anfield pojadą z dużo spokojniejszymi głowami, ale jednocześnie nie mogą czuć się pewni awansu do wielkiego finału.

- Ostatnia okazja Dembélé była idealna do powiększenia naszej przewagi. Cztery gole byłyby lepsze niż trzy, ale końcowy wynik i tak jest dla nas bardzo dobry. Zdajemy sobie sprawę, że nic nie jest przesądzone. Na Anfield na pewno czeka nas trudne spotkanie, bo Liverpool jest u siebie jeszcze mocniejszy. Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z naszego świetnego meczu, jaki rozegraliśmy - powiedział Messi, który we wtorkowy wieczór strzelił odpowiednio bramki numer 599 i 600 w swojej klubowej karierze.

- Daliśmy się wciągnąć w grę Liverpoolu bazującej na dużej intensywności oraz walce siłowej. Nie jesteśmy przyzwyczajeni też do braku posiadania piłki i było nam trochę trudno się w tym odnaleźć. Tak się jednak dzisiaj wszystko ułożyło i trzeba było osiągnąć dobry wynik w każdy możliwy sposób. Rywale nie strzelili nam również gola i to jest bardzo ważne. W pierwszej połowie byliśmy od nich lepsi, ale w drugiej części to oni nas przycisnęli. Nie mieli jednak zbyt wielu klarownych sytuacji do zdobycia gola. Oczywiście starali się trafić do siatki, bo bramka strzelona na wyjeździe jest bardzo cenna - dodał Argentyńczyk, który odniósł się także do gwizdów kibiców skierowanych do Philippe Coutinho.

- Znajdujemy się w decydującym momencie sezonu i musimy wszyscy być jeszcze bardziej zjednoczeni. Mówiliśmy o tym już na początku rozgrywek i teraz nie można krytykować żadnego zawodnika. Kibice muszą okazać nam wsparcie i wszyscy musimy trzymać się razem w meczach, które pozostały nam do rozegrania. Takie pożegnanie piłkarza schodzącego z boiska jest brzydkie. Nie wnikam w to, czy Coutinho zagrał dzisiaj dobry mecz. Musimy być zjednoczeni i trzymać się razem - podkreślił 31-letni piłkarz.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery Tam zagra Nacho Fernández. Odejście z Realu Madryt przesądzone Zaskakujący zwrot akcji w sprawie Thomasa Tuchela?! Gwiazda klubu MLS wypada z gry na nawet osiem tygodni po nokaucie od... zawodowego boksera [OFICJALNIE] Górnik Zabrze z niespodziewanie wysoką porażką [WIDEO]. A już było tak dobrze... Kibice Milanu z protestem podczas najbliższego meczu Serie A Dawid Szwarga wbija szpilkę przełożonym? „Tego było za dużo” Prezes Lechii Gdańsk o zaległych opłatach za transfery. Jest również stanowisko Łotyszy

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy