Były piłkarz i reprezentant Polski, a obecnie dyrektor sportowy Motoru Lublin i ekspert w Canal+ Sport nie wykazał się rozsądkiem w końcowej fazie ubiegłego roku, kiedy to po spożyciu alkoholu zasiadł za kierownicą swojego auta, którym chciał udać się do domu.
Michał Żewłakow nie zachował ostrożności w trakcie jazdy i uderzył w autobus stojący na czerwonym świetle. Wezwana na miejsce policja dokonała rutynowego badania trzeźwości obu kierowców, które wykazało, że 45-latek kierował swoim BMW mając 1,6 promila alkoholu w organizmie.
W związku z tym były obrońca został pozbawiony prawa jazdy i przewieziony na izbę wytrzeźwień. W międzyczasie cała sprawa ujrzała światło dzienne, co zmusiło emerytowanego zawodnika do zabrania głosu w całej sprawie.
Żewłakow w opublikowanym oświadczeniu wyraził skruchę z powodu popełnionego przestępstwa, ale jednocześnie nie został potępiony przez swoich obecnych pracodawców, którzy dali mu drugą szansę pomimo toczącego się postępowania przeciwko byłemu piłkarzowi.
A to właśnie dobiegło końca, ponieważ Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał 45-latka winnym zarzucanych mu czynów i nakazał mu zapłacenie grzywny w wysokości 20 tysięcy złotych oraz pozbawił go możliwości prowadzenia pojazdów na okres trzech lat (w tę karę wlicza się okres pozbawienia go prawa jazdy od 22 grudnia 2020 roku).
Wymiar sprawiedliwości zobowiązał także oskarżonego do uiszczenia świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w wysokości pięciu tysięcy złotych.
Obrońca Żewłakowa wyraził sprzeciw wobec wymierzonego wyroku i jeżeli ten zostanie przyjęty, to rozprawa zostanie skierowana do rozpoznania w normalnym trybie z udziałem jego adwokata i oskarżyciela publicznego.