"Czarne Koty" okupują ostatnie miejsce w tabeli i nie zapowiada się na szybką odmianę takiej sytuacji. Zespół nawiedziła plaga kontuzji, a na domiar złego, władze klubu nie planują inwestycji podczas zimowego okna transferowego. Właściciel Sunderlandu, Ellis Short, poinformował Moyesa, że będzie miał do swojej dyspozycji bardzo ograniczony budżet na transfery, a na domiar złego, wkrótce klub może zostać sprzedany. Były menedżer Manchesteru United nie ukrywa niezadowolenia.
- Gdybym wiedział o tej sytuacji, to rozpatrzyłbym ofertę kluby w inny sposób, nigdy bym tu nie przyszedł. Chcę zarządzać drużyną w Premier League - powiedział sfrustrowany menedżer.
- Jestem rozczarowany. Rozczarowany, ponieważ nie będę mógł wykonać koniecznej pracy w styczniu i budować na tym, co mamy. Nic o tym nie wiedziałem, nie miałem pojęcia, że klub może iść nawet na sprzedaż. Nie wiedziałem, że nie mamy pieniędzy. Już latem widziałem, że wydajemy dość mało w porównaniu z innymi i mówiłem to właścicielowi. Ale myślałem, że to tymczasowe i wkroczymy do działania w styczniu. Okazało się jednak, że jest inaczej.
W lipcu, po tym jak Moyes objął drużynę, zastępując Sama Allardyce'a, menedżer przekonywał, że klub dał mu pewne gwarancje rozwoju drużyny. Szkot nie składa jednak broni - zamierza kontynuować swoją pracę i utrzymać Sunderland w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Czuję frustrację, ale zostanę i będę walczyć. Mam nadzieję, że podobne podejście ma reszta klubu. To większe wyzwanie, niż się spodziewałem, z powodu obecnej sytuacji w klubie i okoliczności, w których przejąłem drużynę.
Aktualnie Sunderland ma na koncie 11 punktów po 16 spotkaniach. Do bezpiecznego miejsca w tabeli "Czarnym Kotom" brakuje czterech oczek.