Echa transferu z 2017 roku nie milkną. Kiedy Brazylijczyk odszedł do Paris Saint-Germain za 222 miliony euro, „Duma Katalonii” domagała się od zawodnika odszkodowania za przedwczesne zerwanie kontraktu. Brazylijczyk odpowiedział na to rozprawą sądową z tytułu niewypłacenia mu zaległego bonusu lojalnościowego. Wówczas strony nie doszły do porozumienia.
Nim jednak odbyła się rozprawa, Neymar próbował wrócić na Camp Nou. Kiedy ta sztuka mu się nie udała, kilka miesięcy później jego prawnicy... ponownie pozwali Barcelonę.
Jak informuje „El Mundo”, 28-latek domaga się od swojego byłego klubu 6,5 miliona euro. Ma to być kwota związana z nieprzewidywanymi wydatkami podatkowymi, które gracz poniósł w 2013 roku w związku z fikcyjnymi umowami podpisanymi ze swoim ówczesnym pracodawcą. Barcelona została już zresztą za nie ukarana, przy czym sumy uznano za wynagrodzenie dla atakującego, dlatego musiał się on rozliczyć z fiskusem jako osoba fizyczna.
Tradycyjnie już „Blaugrana” nie zgadza się z Neymarem. W związku z tym należy spodziewać się, że sprawa będzie miała swój finał przed sądem. W tym kontekście warto wiedzieć, że w tej chwili reprezentant „Canarinhos” sądzi się z Barcelona już o łączną kwotę w wysokości 38,6 miliona euro.
Postawa zdobywcy pucharu Ligi Mistrzów w koszulce katalońskiej ekipy jest jednak o tyle zaskakująca, że ponoć wciąż zależy mu na powrocie do LaLigi. Mając to na uwadze, kwestia przeprowadzki na Camp Nou komplikuje się jeszcze bardziej.
Neymar w Barcelonie występował w latach 2013-2017. Przez ten czas zgromadził 186 występów, strzelił 105 goli i zanotował 77 asyst.