Włoski trener został zatrudniony niespełna cztery miesiące temu, a zimą otrzymał posiłki w postaci Rodrigo Bentancur oraz Dejana Kulusevskiego. 52-latek nie traktuje jednak obu piłkarzy jako wzmocnienia „na już”, a takich właśnie oczekiwał w styczniu. Jednocześnie zespół opuściło kilku graczy.
W efekcie, tak jak robił to już przed laty, Antonio Conte skrytykował politykę transferową klubu.
– Czterech graczy odeszło w styczniu. Czterech ważnych graczy dla Tottenhamu. Tylko dwóch przybyło. Więc nawet pod względem liczebności - zamiast się wzmacniać, to mogłeś osłabić się na papierze. Jeśli chcesz się szybciej rozwijać i konkurować, potrzebujesz graczy z dużym doświadczeniem, ponieważ wtedy nabywają je również inni piłkarze w twoim zespole – zauważył.
Ta wypowiedź sprawiła, że w klubowych biurach zawrzało, a władze zaczęły obawiać się rychłego odejścia menedżera.
Od tego czasu mistrz Włoch z poprzedniego sezonu stara się nieco ocieplić wizerunek, mówiąc, że dobrze czuje się w Tottenhamie Hotspur i ceni piłkarzy, których ma do dyspozycji. Niesmak i obawy mimo wszystko pozostały.
Jak informuje „The Telegraph”, Daniel Levy, prezes klubu, zaczął przygotowywać plan B na wypadek, gdyby po zakończeniu sezonu Conte jednak zdecydował się odejść. Anglik liczy, że uda mu się ponownie nakłonić do współpracy Mauricio Pochettino.
Przyszłość Argentyńczyka jest praktycznie przesądzona. Konflikt i niezadowalające wyniki doprowadziło do tego, że latem Paris Saint-Germain najprawdopodobniej pozwoli mu na zmianę klubu.
Faworytem do jego zatrudnienia wydaje się być Manchester United, a na dodatek odżyły spekulacje dotyczące objęcia Realu Madryt. Wygranie walki o podpis 49-latka nie będzie zatem łatwe, ale Levy wierzy w powodzenie tej misji.
Przyszłość Harry’ego Kane’a może okazać się kluczowa. W przypadku zatrzymania najlepszego strzelca w historii „Kogutów”, o przyjazd Pochettino będzie zdecydowanie łatwiej.