Starcie „The Reds” z Manchesterem City w ćwierćfinale Ligi Mistrzów od początku zapowiadało się bardzo interesująco, lecz mało kto spodziewał się, że ekipa z Anfield tak pewnie pokona swoich rywali. Na Anfield padł wynik 3:0, a spora w tym zasługa gwiazdy zespołu Jürgena Kloppa, Mohameda Salaha. Egipcjanin zdobył pierwszą bramkę w meczu i asystował też przy trzeciej. Boisko opuszczał jednak z urazem.
Po kilku minutach drugiej połowy meczu, kiedy Liverpool prowadził już 3:0, skrzydłowy zgłosił się do sztabu szkoleniowego z informacją, iż odczuwa dyskomfort w pachwinie. Menedżer nie zamierzał ryzykować i natychmiast ściągnął zawodnika z boiska.
- Trudno cokolwiek powiedzieć w tym momencie - mówił na gorąco Klopp.
- Podszedł do linii bocznej i powiedział, że co jakiś czas coś odczuwa. Dla mnie to było wystarczające, żeby nie pytać nawet lekarza, od razu ściągnąłem go z boiska. Po spotkaniu spytałem go jak się czuje, mówił: „wszystko będzie w porządku, będzie dobrze”. Ale teraz musimy czekać na ostateczną diagnozę, nie na opinię Mohameda.
Klubowi lekarze w najbliższym czasie będą przyglądać się stanowi zdrowia piłkarza. Uraz nie wygląda na groźny, lecz trenerzy i medycy chcą mieć absolutną pewność, że kontuzja nie będzie się pogłębiać. „Sky Sports” informuje, że pod znakiem zapytania stoi występ 25-latka w sobotnim starciu derbowym z Evertonem. To byłaby duża strata dla Liverpoolu, zważywszy na znakomitą formę Salaha. Do tej pory zdobył on już 29 goli i zaliczył dziewięć asyst w samej tylko Premier League.