Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Podbeskidzie rzutem na taśmę remisuje z Koroną

fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Źródło: Transfery.info

Podbeskidzie po słabym meczu zdołało w ostatnich sekundach spotkania wpakować piłkę do bramki Korony, dzięki czemu na poważnie wróciło do walki o utrzymanie w Ekstraklasie

Bez wiary

Nie tak miała wyglądać pierwsza połowa walczącego o utrzymanie Podbeskidzia. Podopieczni Roberta Podolińskiego wbrew temu, czego mogliśmy się spodziewać nie ruszyli z furią na Koronę. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że „Górale” w ogóle się nie przejawiali jakichkolwiek chęci do szturmowania bramki Treli. Ekipie z Kielc taka forma prowadzenia meczu bardzo odpowiadała, bo im zależało przede wszystkim na tym, aby go nie przegrać. W efekcie na boisku do przerwy działo się niewiele, a jedyne emocje na boisku stworzyli nam gracze „Złocisto-Krwistych”. Najpierw po błędzie Kato bliski otworzenia wyniku tego starcia był Sekulski, ale futbolówka po jego uderzeniu i rykoszecie minimalnie minęła bramkę Zubasa. Tuż przed przerwą szczęście nie pomogło już Podbeskidziu, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i sporym zamieszaniu w polu karnym ostatecznie piłkę do siatki z najbliższej odległości wpakował Sekulski. Dzięki temu trafieniu Koroniarze schodzili do szatni w znakomitych humorach i do drugiej części meczu mogli przystępować z wysoko podniesioną głową.

Bez pomysłu, ale...

Początek drugiej połowy dość niespodziewanie należał do Korony. Goście szukali drugiego gola, który raczej przesądziłby o ich zwycięstwie w tym pojedynku i jednocześnie zapewniłby im utrzymanie w Ekstraklasie. Potem do głosu na kilka chwil doszli „Górale”, ale nie zdołali zamienić swojej przewagi na bramkę wyrównującą. Mogło, a nawet powinno się to na nich zemścić, ale doskonałej okazji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał Pyłypchuk, który otrzymał idealne podanie od Pawłowskiego. W dalszej części gry kielczanie kontrolowali przebieg meczu. Co prawda pozwolili podopiecznym Roberta Podolińskiego na stworzenie kilku sytuacji bramkowych, ale i sami mieli jedną stuprocentową okazję do zdobycia gola. Niestety po podaniu Sierpiny w słupek trafił Gabovs. Ta zmarnowała okazja zemściła się na Koronie w ostatnich sekundach spotkania, kiedy to piłka wybita rozpaczliwie do przodu przez Zubasa trafiła pod nogi Baranowskiego. Obrońca „Górali” zdecydował się oddać strzał, po którym futbolówka odbiła się jeszcze od Sylwestrzaka i wylądowała w siatce drużyny gości. To trafienie przywróciło życie ekipie z Bielska-Białej, która dalej ma o co walczyć. Z kolei "Złocisto-Krwiści" nie przegrali jedenastego meczu z rzędu, ale nadal nie są pewni pozostania w elicie, ale to może się zmienić, jeżeli wyniki pozostałych spotkań będą dla nich korzystne.

Zobacz również

Zobacz ostatnie transfery To się naprawdę dzieje?! Joan Laporta zdecydował w sprawie Xaviego Wielki talent z przełomową szansą w Legii Warszawa? „Gdyby był w FC Barcelonie, to mógłby grać regularnie” OFICJALNIE: Dejan Stanković będzie pracował w Rosji. Polski trener czołowym kandydatem do jego zastąpienia Maik Nawrocki z głośnym powrotem? „Sprawdziłem, zapytałem” Marek Papszun jednak nie dla Rakowa Częstochowa?! 35-krotny mistrz kraju wkracza do gry Trzęsienie ziemi w FC Barcelonie. Xavi na wylocie?! Alphonso Davies zmieni zdanie w sprawie letniego transferu?!

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy