W maju władze stołecznego klubu doszły do wniosku, że drużyna potrzebuje nowego szkoleniowca, który tchnie w nią nowe życie. Z tego względu zdecydowano się powierzyć tę funkcję Vincentowi Kompany'emu. Miał on być grającym trenerem.
Słabe wyniki zespołu doprowadziły do tego, że działacze zdecydowali się zrezygnować z tego pomysłu i mianowały na to stanowisko Franka Vercauterena. Formalnie zastąpił on jednak nie Kompany'ego, a... Simona Daviesa.
Wszystko przez przepisy. Były piłkarz Manchesteru City nie ma bowiem wymaganych kwalifikacji, aby prowadzić pierwszy zespół. To z kolei spowodowało, że po jakimś czasie klub wycofał się ze swojego majowego oświadczenia i zamiast środkowego obrońcy, rolę szkoleniowca miał odgrywać wspomniany Davies.
Cała sprawa była zagmatwana do tego stopnia, że na jej zbadanie zdecydował się Belgijski Związek Piłki Nożnej. KBVB wszczął postępowanie, które wykazało, że Kompany w trakcie sprawowania funkcji trenera nie miał odpowiednich kwalifikacji, a więc nie posiadał wymaganej licencji UEFA PRO.
Niedopatrzenie ze strony Anderlechtu zostało ukarane karą grzywny w wysokości pięciu tysięcy euro.
Po dziesięciu kolejkach ekipa z Brukseli plasuje się w ligowych rozgrywkach na trzynastym miejscu. Do tej pory zgromadziła na swoim koncie dziewięć punktów.