W styczniu białostoczanie dokonali niezwykle dużego transferu jak na wymiar polskiej Ekstraklasy. Do Jagiellonii przybył bowiem zawodnik, który ma na swoim koncie m.in. dwanaście występów w Lidze Europy, a w jego piłkarskim CV znajdują się takie kluby jak Sampdoria, Celtic czy Getafe.
Tym samym oczekiwania wobec 29-latka były naprawdę spore. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie będzie on dobrze wspominał swojej przygody z polskim zespołem. Już w siódmym meczu w nowych barwach doznał zerwania więzadła krzyżowego przedniego i uszkodzenia łąkotki bocznej w kolanie.
Wstępnie Serb ma pauzować przez około pięć-sześć miesięcy. Ośmiokrotny reprezentant swojego kraju na arenie międzynarodowej do gry powróci najwcześniej na początku września.
Dodajmy, że jego umowa z Jagiellonią wygasa 31 grudnia 2019 roku i zawiera opcję przedłużenia współpracy o dwa lata.
Jagiellonia po przerwie zimowej spisuje się bardzo przeciętnie. Wygrała tylko dwa z siedmiu meczów ligowych, strzelając przy tym zaledwie siedem bramek. To wszystko poskutkowało spadkiem na szóstą pozycję w tabeli ligowej, co oznacza walkę do końca rundy o miejsce w górnej połówce. Przy tym klubowi z Białegostoku został tylko jeden nominalny środkowy napastnik - 20-letni Patryk Klimala.