Málaga to przykład klubu, który odbył podróż z piekła do nieba.
W sezonie 2012/2013 zespół z południowej Hiszpanii rywalizował w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Zawodnicy Manuela Pellegriniego w pierwszym meczu przed własnymi trybunami zremisowali z Borussią Dortmund 0:0.
W rewanżowym spotkaniu na Signal Iduna Park drużyna z Andaluzji prowadziła 2:1 po golach Joaquína i Eliseu. W doliczonym czasie gry doszło do jednego z największych powrotów w historii rozgrywek.
Najpierw gola strzelił Marco Reus, co wciąż uprawniało Málagę do gry w półfinale. Kilka minut później piłkę do siatki wepchnął Felipe Santana. Dortmund wypełniła euforia, a Málagę - gorycz.
Dekadę od tych wydarzeń podopieczni obecnie Sergio Pellicery zostali zdegradowani do trzeciej ligi hiszpańskiej.
Po zakupie klubu przez szejka Abdullaha bin Nassera Al Thaniego doszło do powolnego regresu. Z zespołu powoli odchodzili najlepsi piłkarze, tacy jak Santi Cazorla, Nacho Monreal czy Isco.
„Boquerones” w sezonie 2017/2018 spadli z ówczesnej Primiera Division. Po 38 kolejkach zgromadzili zaledwie 20 punktów, co jest najniższym dorobkiem punktowym w XXI wieku, ex aequo z Cordobą z sezonu 2014/2015 i Granadą z rozgrywek 2016/2017.
W trwających jeszcze rozgrywkach zdobyła 43 punkty w 41 spotkaniach. W ostatniej kolejce uległa Alaves 1:2.
Swoje ostatnie spotkanie w lidze zagra w sobotę, 27 maja, o godzinie 21.00 z UD Ibiza.