W komunikacie potwierdzono, że Ndong przestał być zawodnikiem Sunderlandu ósmego października.
Tym samym Sunderland wyjaśnił kolejny problem, który ciągnął się od początku trwającego sezonu. Wcześniej rozwiązano kontrakt z Papym Djilobodjim, który pojawił się na treningach klubu z 72-dniowym opóźnieniem. Ndongowi nawet to się nie udało.
24-letni Ndong według mediów z jego ojczyzny, Gabonu, bał się nawet pojawić w Anglii w strachu przed aresztowaniem za niestawienie się w pracy przez kilka miesięcy. Ponadto miała mu dokuczać narastająca presja ze strony kibiców i angielskich dziennikarzy. W związku z tym z działaczami Sunderlandu warunki rozwiązania umowy negocjowali w Londynie jego przedstawiciele.
Angielski klub stał się niepożądanym miejscem do gry dla obcokrajowców po spadku do League One. Nie wiedzie mu się jednak wcale źle na trzecim poziomie, bo zajmuje trzecią lokatę w tabeli z czterema punktami straty do lidera (Portsmouth) i powinien powalczyć o powrót do Championship.
Ndong pierwszą połowę tego roku spędził na wypożyczeniu w Watfordzie, nie rozgrywając tam jednak meczu. Jego bilans w Sunderlandzie zatrzymał się na 54 meczach, bramce i pięciu asystach.
Sunderland w związku z problemami dyscyplinarnymi ze swoimi byłymi już piłkarzami musi liczyć się z dużymi stratami, bo środkowy pomocnik Ndong kosztował 18 milionów funtów, a obrońca Djilobodji ponad osiem milionów funtów.