- Nie stać nas na tak drogiego piłkarza - powiedział Marek Chojnacki, trener łódzkiej drużyny.
Wojciech Łobodziński pochodzi z Bydgoszczy, tam także zbierał pierwsze szlify piłkarskie i zaliczył swój debiut ligowy. Następnie trafił do Stomilu Olsztyn, nie dostał tam jednak prawdziwej szansy i podczas rocznego pobytu w zespole Ekstraklasy nie zagrał żadnego spotkania.
Po więcej szczęścia wybrał się do Płocka. Wraz z tamtejszą Wisłą udało mu się spaść, awansować i utrzymać w Ekstraklasie. Następnie trafił do Zagłębia Lubin, które wraz z nim w składzie w błyskawicznym tempie od II ligi (współcześnie I liga) dotarło do zdobycia Mistrzostwa Polski.
Okazało się jednak, że było to zwycięstwo nie do końca uczciwe, a główny bohater newsa opuścił zespół zimą następnego sezonu. Trafił do Wisły Kraków. Tam w ciągu 2,5 sezonu mistrzostwo mógł świętować aż 3 razy. Sam jednak rozwiązał swój kontrakt z klubem, po tym jak został zawieszony przez klub w związku z podejrzeniem udziału w aferze korupcyjne w czasach gry w Zagłębiu.
Po tym rozstaniu z Wisłą, udało mu się znaleźć posadę w Łodzi. Jak widać nie na długo.
Może też pochwalić się 23 występami w kadrze narodowej Polski, w tym trzema na feralnych Mistrzostwach Europy 2008. Można powiedzieć, że był pupilem holenderskiego szkoleniowca Leo Beenhakkera, o czym świadczy fakt, że wszystkie jego mecze z orzełkiem na piersi przypadły na okres, gdy polską drużyną narodową kierował właśnie ten trener.