Były skrzydłowy Borussii Dortmund doznał poważnej kontuzji uda już na początku sezonu. Początkowo uraz wydawał się niegroźny, ale po dokładniejszych badaniach okazało się, że uszkodzone zostało jedno ze ścięgien, co oznaczało dla zawodnika kilkumiesięczną przerwę. Piłkarz miał wrócić do gry dopiero w styczniu, ale wygląda na to, że może się to stać nieco wcześniej.
„Marca” informuje, że 20-latek bardzo sprawnie dochodzi do zdrowia i jeśli jego rekonwalescencja nadal będzie przebiegała w takim tempie, może on wrócić na boisko jeszcze w tym roku. Oznaczałoby to, że piłkarz może być do dyspozycji Ernesto Valverde już na spotkanie z Realem Madryt, które będzie zamykać tegoroczne zmagania w Hiszpanii.
Dziennik dodaje jednak, że lekarze oraz sztab szkoleniowy „Barçy” podchodzą do tej sprawy bardzo spokojnie. Katalończycy nie chcą popełnić błędu i wystawiać gracza zbyt wcześniej, zwłaszcza że drużyna radzi sobie bardzo dobrze w trakcie jego absencji. Na Camp Nou uznano, że nie ma konieczności przyspieszania powrotu następcy Neymara, który zagra w tym roku jedynie wtedy, gdy pewne będzie, że doszedł już do pełni sił.
W przeciwnym razie Dembélé wróci dopiero po przerwie świątecznej. Barcelona gra z „Królewskimi” 23 grudnia, a kolejne spotkanie rozgrywa dopiero 7 stycznia przyszłego roku. Jej przeciwnikiem będzie wtedy Levante.
Francuz przeniósł się do Barcelony tego lata za 105 milionów euro plus 40 milionów w formie bonusów. Kwota ta uczyniła go drugim najdroższym piłkarzem świata, zaraz po Neymarze, którego skrzydłowy miał zastąpić na Camp Nou. Ze względu na kontuzję zawodnik nie miał jednak zbyt wielu szans, by potwierdzić swój potencjał. Udało mu się zagrać jedynie w trzech spotkaniach, w których zaliczył jedną asystę.