Północna część Półwyspu Apenińskiego stała się ogniskiem zapalnym groźnej infekcji dla całego kontynentu między innymi przez zlekceważenie zastosowanych środków mających na celu zapobiegnięcie rozpowszechniania się groźnego wirusa.
Dopiero w mijającym tygodniu wiele osób zdało sobie sprawę z powagi sytuacji i zaczęło stosować się do wszystkich zaleceń wystosowanych przez włoski rząd.
Szczególnie widać to między innymi w Bergamo, gdzie ulice jednego z największych miast w regionie Lombardii praktycznie opustoszały, o czym opowiada kapitan miejscowej drużyny - Atalanty.
- Na ulicach nie ma nikogo. Wszyscy przestrzegają zasad. Jedynie supermarkety są nadal otwarte, ale można różne produkty zamawiać przez Internet i zostanę one przywiezione do domu. Miasto wygląda jak z horroru. Nie przesadzam - powiedział Papu Gómez, który wraz z kolegami z drużyny wywalczył nie tak dawno awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po pokonaniu Valencii (4:1, 4:3).
- W Bergamo mamy już ponad 400 przypadków. Wiemy, że miłość naszych fanów jest ogromna, ale wszyscy musimy przestrzegać zasad i pozostać w domach - dodał 32-latek.