Były młodzieżowy reprezentant Polski nie dokończył ligowego starcia Ascoli z Salernitaną (0:2). Blisko 23-letni zawodnik pojawił się na murawie w 72. minucie meczu i po zaledwie kilkunastu minutach upadł na murawę po doznaniu ataku epilepsji.
Patrykowi Dziczkowi została udzielona natychmiastowa pomoc przez sztaby medyczne obu zespołów. Po kilkunastu sekundach na boisku pojawiła się też karetka pogotowia, którą piłkarz został przetransportowany do jednego z najbliższych szpitali.
Defensywny pomocnik przeszedł w nim szczegółowe badania. Te nie wykazały jednak niczego niepokojącego, ale mimo to Polak pozostał w nim na obserwacji i teraz został przewieziony do Rzymu w celu przechodzenia dalszej diagnostyki, o czym poinformował Zbigniew Boniek za pośrednictwem Twittera.
„Dziczek miał crisi vagale (omdlenie wazowagalne). Został wypisany ze szpitala w Ascoli i przewieziony do Rzymu. - Trzeba wykryć przyczynę - mówi doktor Salernitany, to już drugie takie zdarzenie. Trzymajcie kciuki” - napisał prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniej głos na temat zaistniałego zajścia zabrał także sam piłkarz, dla którego było to już drugie takie omdlenie w ostatnich miesiącach. Dziczek doznał wcześniej identycznego ataku we wrześniu na jednym z treningów Salernitany.
- Szczegółowo mnie diagnozowano, dwukrotnie miałem rezonans głowy, EKG serca, regularnie pobierali mi krew. Myślę, że przez tydzień przeszedłem więcej badań niż przez całe dotychczasowe życie. Sprawdzili mój stan zdrowia bardzo dokładnie, ostatecznie nie znaleźli żadnej przyczyny omdlenia - powiedział blisko 23-letni zawodnik na łamach „Przeglądu Sportowego”.
Były młodzieżowy reprezentant Polski wystąpił w 16 spotkaniach w tym sezonie w barwach włoskiego zespołu.