Paul Pogba wpadł podczas standardowej procedury kontrolnej po spotkaniu Udinese Calcio - Juventus. Francuz nie pojawił się wówczas na murawie, lecz był zgłoszony do kadry meczowej.
30-latek wystąpił później w dwóch meczach ligowych (z Bologną i Empoli), po czym zmagał się z urazem mięśniowym. Jak się okazało, musiał wrócić myślami do starcia z Udinese.
Podczas testów wykryto w jego organizmie niedozwoloną substancję, a konkretniej testosteron. Zawodnik poprosił niezwłocznie o zbadanie drugiej próbki. Raczej nikt się nie spodziewał, że ta pokaże inny wynik.
Fabrizio Romano informuje, że drugi przebadany materiał potwierdził obecność testosteronu. Teraz Pogba ma tydzień na ustosunkowanie się do wyniku i przygotowanie odpowiedniej obrony. Jeśli mu się nie uda, to konsekwencje mogą być naprawdę spore.
Za podobny występek może grozić mu nawet czteroletnie zawieszenie. Niewykluczone zatem, że kariera mistrza świata z 2018 roku dobiegłaby końca. Kara może zostać skrócona do dwóch lat, jeśli wykaże, że nieumyślnie zażył produkt dopingujący.
Juventus czekał z niecierpliwością na raport agencji. Władze klubu spotkają się w sprawie Pogby i zdecydują, co zrobić z jego kontraktem. Bardzo możliwe, że umowa zostanie rozwiązana.
30-latek po powrocie do „Starej Damy” w żadnym momencie nie nawiązał do dawnych lat. Całą poprzednią kampanię zwieńczył na zaledwie dziesięciu występach. W tej dobił do zaledwie dwóch. Wiele wskazuje na to, że tego dorobku już nie poprawi.