Przypomnijmy, że 21 stycznia Emiliano Sala podróżował z Nantes do Cardiff. Ostatecznie jednak 28-latek nie doleciał do celu. Z czasem pojawiły się głosy, że awionetka zaginęła z radarów. 30 stycznia na plaży w pobliżu miejscowości Surtainville we Francji znaleziony elementy pochodzące z samolotu. Już trzy dni później na dnie kanału La Manche zlokalizowano samolot. Następnie przeszukano wrak i wydobyto ciało Emiliano Sali na powierzchnię. Do tej pory nie odnaleziono Davida Ibbotsona, pilota wspomnianej maszyny.
Teraz Brytyjska Agencja Badania Wypadków Lotniczych (AAIB) w swoim tymczasowym raporcie poinformowała, że 59-latek nie posiadał licencji komercyjnej, a dysponował jedynie prywatnymi uprawnieniami zdobytymi na terenie Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych. Oznacza to, że nie mógł on przewozić pasażerów w Unii Europejskiej na podstawie wynagrodzenia, a jedynie za podziałem kosztów. To nic innego jak wspólne pokrywanie kosztów, w tym między innymi płacenie za paliwo czy lądowanie.
Tymczasem Willie McKay, który pomagał przy transferze Sali do Cardiff City, już zdążył poinformować, że 28-latek nie podróżował na zasadzie podziału kosztów i dodał: – Kiedy dzwonisz po taksówkę, nie pytasz taksówkarza, czy ma prawo jazdy. Myślałam tylko o tym, żeby zabrać chłopaka do domu, tak sobie życzył. Pilot miał powszechnie bardzo dobrą opinię, więc jego szkalowanie przez ludzi, po tym jak umarł, jest hańbą. Nie uważam nikogo za odpowiedzialnego tragedii, to był tragiczny wypadek.
Ibbotson miał zrezygnować ze szkolenia na licencję pilota komercyjnego przed jego ukończeniem. W wyniku katastrofy lotniczej utracono dziennik pokładowy oraz licencję pilota, więc władze muszą sprawdzić te rzeczy w inny sposób.
Dochodzenie będzie kontynuowane. Śledczy postarają się ustalić m.in. doświadczenie pilota.